Słowo ma wielką moc. Może uzdrowić, ale może też i zabić. Tak, słowa mogą być jak lekarstwo. Przypomnij sobie ile razy było ci przykro z jakiegoś powodu i wtedy mamusia wysłuchała, co cię trapi i powiedziała ci, żebyś się nie martwiła, pocieszyła, wytłumaczyła. Od razu zrobiło ci się lepiej. Tak, właśnie tak, jak wtedy, kiedy tłumaczyła ci dlaczego maleńka siostra ciągnie cię za włosy.
Pamiętam rozmowy z moją babcią. Nieraz opowiadała mi o duchach. Czasem zdaje mi się, że musiałaś słyszeć te opowieści mojej babci. No bo skąd tyle wiesz o duchach? Kto ci plecie takie banialuki?
Co innego dawniej, kiedy ja byłam dzieckiem a pokolenie moich babć i dziadków było pokoleniem bardzo prostych ludzi. Nie mieli telewizji. No nie, komputerów i internetu również nie mieli. Przecież komputery i internet powstały dużo później, niż telewizja. Moi rodzice opowiadali, że kupili telewizor jako pierwsi na osiedlu, na którym mieszkali. Wieczorami przychodzili do nich sąsiedzi z całej okolicy na filmy. Szczególnie w czwartkowe wieczory, kiedy emitowana była "Kobra" - teatr sensacji.
Tak, ale dziadkowie nie mieli telewizorów. Mało kogo wtedy było stać na kształcenie dzieci, więc większość ludzi kończyła edukację na czterech klasach szkoły powszechnej, toteż byli i niewykształceni - nieoświeceni, jak się wtedy mówiło. Nie mieli dostępu do książek. Za to mieli dużo czasu na rozmowę. Na porządku dziennym był ustny przekaz wszelkich opowieści. Tak więc starcy młodym opowiadali różne historie ze swej młodości, albo z młodości ich dziadów. Tak, całkiem podobnie, jak ja to teraz robię. A ponieważ ludzie nie potrafili wytłumaczyć sobie i innym wielu zjawisk występujących w świecie, to w swe opowieści wplatali swoje rozumienie świata. Stąd te wszystkie opowieści o duchach, topielcach, ożywających umrzykach i tak dalej, i tak dalej. Ale kto tobie dziecino zmącił głowę historiami o duchach? Aaaa, bajki telewizyjne. Już wszystko rozumiem.
Pytasz, jak słowo może zabić. Ano nie tak dosłownie, ale czasem powie się coś tak bolesnego bezpośrednio do kogoś, albo nie daj Boże za czyimiś plecami, co może człowieka doprowadzić do wielkiego bólu.
Niejednokrotnie należy powiedzieć coś bardzo dobitnie i mocno, ale podobnie jak w sytuacji ufności i wiary w stosunku do drugiego człowieka, tak i w tej sytuacji intuicja podpowie ci zawsze, kiedy jest taka potrzeba.
Natomiast we wszystkich innych razach zwracaj się do drugiego człowieka zawsze z dobrym słowem. Bo słowo może mieć jeszcze moc błogosławieństwa. No, takiego specjalnego życzenia. Nawet super specjalnego życzenia. Dla super specjalnego człowieka. A nawet jeżeli ten ktoś, do kogo mówisz takie super specjalne życzenie nie jest jeszcze super specjalnym człowiekiem, to właśnie dzięki temu, co mu powiesz, może się stać tym super specjalnym człowiekiem. Tak właśnie, jak mówisz - dajesz mu swoim słowem specjalną moc. Dzięki tej otrzymanej mocy ten ktoś będzie mógł pomagać innym ludziom. No pewnie, że nawet może uratować kogoś z pożaru. Ale to zwykle robią strażacy.
Czy za pomocą tej mocy będzie ktoś mógł latać?
Obawiam się, że właśnie nie zrozumiałyśmy się. Będzie mógł latać, ale w przenośni. To znaczy, że mogą mu urosnąć takie niewidzialne skrzydła, które pozwolą mu robić rzeczy wielkie, niecodzienne - dla innych.
Może dojdzie też i do tego, że ten ktoś, jak już się stanie super kimś, podaruje komuś innemu to swoje błogosławieństwo - super specjalne życzenie. I tak się będzie dobro poprzez dobre słowo rozprzestrzeniało.
No widzisz, do tego możesz wykorzystać swoją czarodziejską różdżkę. Możesz za jej pomocą wyczarowywać dobre słowa, które będziesz rozdawała ludziom. To jest świetne zadanie dla super wróżki i super księżniczki.
Jakie słowo jest dla mnie dobre?
Wczoraj powiedziałaś mi - kocham cię babciu.
Zobacz jakie skrzydła mi urosły... dzięki tym skrzydłom będę mogła unieść się w górę i zobaczyć, czy ktoś nie potrzebuje, by podzielić się z nim takimi pięknymi słowami.
Kocham cię.
Będę też mogła zrobić coś naprawdę pięknego.
Pamiętam rozmowy z moją babcią. Nieraz opowiadała mi o duchach. Czasem zdaje mi się, że musiałaś słyszeć te opowieści mojej babci. No bo skąd tyle wiesz o duchach? Kto ci plecie takie banialuki?
Co innego dawniej, kiedy ja byłam dzieckiem a pokolenie moich babć i dziadków było pokoleniem bardzo prostych ludzi. Nie mieli telewizji. No nie, komputerów i internetu również nie mieli. Przecież komputery i internet powstały dużo później, niż telewizja. Moi rodzice opowiadali, że kupili telewizor jako pierwsi na osiedlu, na którym mieszkali. Wieczorami przychodzili do nich sąsiedzi z całej okolicy na filmy. Szczególnie w czwartkowe wieczory, kiedy emitowana była "Kobra" - teatr sensacji.
Tak, ale dziadkowie nie mieli telewizorów. Mało kogo wtedy było stać na kształcenie dzieci, więc większość ludzi kończyła edukację na czterech klasach szkoły powszechnej, toteż byli i niewykształceni - nieoświeceni, jak się wtedy mówiło. Nie mieli dostępu do książek. Za to mieli dużo czasu na rozmowę. Na porządku dziennym był ustny przekaz wszelkich opowieści. Tak więc starcy młodym opowiadali różne historie ze swej młodości, albo z młodości ich dziadów. Tak, całkiem podobnie, jak ja to teraz robię. A ponieważ ludzie nie potrafili wytłumaczyć sobie i innym wielu zjawisk występujących w świecie, to w swe opowieści wplatali swoje rozumienie świata. Stąd te wszystkie opowieści o duchach, topielcach, ożywających umrzykach i tak dalej, i tak dalej. Ale kto tobie dziecino zmącił głowę historiami o duchach? Aaaa, bajki telewizyjne. Już wszystko rozumiem.
Pytasz, jak słowo może zabić. Ano nie tak dosłownie, ale czasem powie się coś tak bolesnego bezpośrednio do kogoś, albo nie daj Boże za czyimiś plecami, co może człowieka doprowadzić do wielkiego bólu.
Niejednokrotnie należy powiedzieć coś bardzo dobitnie i mocno, ale podobnie jak w sytuacji ufności i wiary w stosunku do drugiego człowieka, tak i w tej sytuacji intuicja podpowie ci zawsze, kiedy jest taka potrzeba.
Natomiast we wszystkich innych razach zwracaj się do drugiego człowieka zawsze z dobrym słowem. Bo słowo może mieć jeszcze moc błogosławieństwa. No, takiego specjalnego życzenia. Nawet super specjalnego życzenia. Dla super specjalnego człowieka. A nawet jeżeli ten ktoś, do kogo mówisz takie super specjalne życzenie nie jest jeszcze super specjalnym człowiekiem, to właśnie dzięki temu, co mu powiesz, może się stać tym super specjalnym człowiekiem. Tak właśnie, jak mówisz - dajesz mu swoim słowem specjalną moc. Dzięki tej otrzymanej mocy ten ktoś będzie mógł pomagać innym ludziom. No pewnie, że nawet może uratować kogoś z pożaru. Ale to zwykle robią strażacy.
Czy za pomocą tej mocy będzie ktoś mógł latać?
Obawiam się, że właśnie nie zrozumiałyśmy się. Będzie mógł latać, ale w przenośni. To znaczy, że mogą mu urosnąć takie niewidzialne skrzydła, które pozwolą mu robić rzeczy wielkie, niecodzienne - dla innych.
Może dojdzie też i do tego, że ten ktoś, jak już się stanie super kimś, podaruje komuś innemu to swoje błogosławieństwo - super specjalne życzenie. I tak się będzie dobro poprzez dobre słowo rozprzestrzeniało.
No widzisz, do tego możesz wykorzystać swoją czarodziejską różdżkę. Możesz za jej pomocą wyczarowywać dobre słowa, które będziesz rozdawała ludziom. To jest świetne zadanie dla super wróżki i super księżniczki.
Jakie słowo jest dla mnie dobre?
Wczoraj powiedziałaś mi - kocham cię babciu.
Zobacz jakie skrzydła mi urosły... dzięki tym skrzydłom będę mogła unieść się w górę i zobaczyć, czy ktoś nie potrzebuje, by podzielić się z nim takimi pięknymi słowami.
Kocham cię.
Będę też mogła zrobić coś naprawdę pięknego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz