MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

sobota, 19 sierpnia 2017

Odtąd dotąd

Zimą w naszym domu zamieszkały dwie paprotki. Ze względu na koty trzeba było kiedyś zlikwidować wszystkie kwiaty doniczkowe, a właściwie to koty zlikwidowały je zjadając doszczętnie bądź powodując śmiertelne dla kwiatów uszkodzenia. Ale obecne zanieczyszczenie środowiska, zwłaszcza środowiska zagnieżdżonego w kotlinie, jest dramatyczne i dlatego Mężczyzna, Który Kiedyś Był  Chłopcem postanowił sprawić nam paprotkę, bo paprotki podobno najlepiej radzą sobie z oczyszczaniem domowej atmosfery. A że postanowienie to powziął w sklepie sieciowym, gdyśmy poszli po bułki na kolację i gdy akurat była dostawa paproci, więc kiedy przyszła Ewusia na sobotnią kawę, powiedziała: to jest biedna myrcha, ona nie przeżyje; przyniosę wam z domu miniaturkę paprotki, bo akurat rozsadzałam. W następną sobotę Ewusia przyszła na kawę z rozsadą miniaturki, nową doniczką i ziemią i powiedziała: przesadzę to, coście kupili, bo przecież póki żyje nie będziemy wyrzucać, ale z tego raczej nic nie będzie. I na dowód tego, co powiedziała pokręciła z powątpiewaniem głową oraz zrobiła wymowny grymas twarzy.
Ewusia znana jest z tego, że nawet jak wsadzi do ziemi suchy patyk to zakwitnie najpiękniejszym kwiatem. Przesadziła więc naszą kupną paproć, coś do niej powiedziała, pogłaskała liście, pomyziała i paproć zaczęła rosnąć. Po kilkunastu tygodniach trzeba było obie paprotki - kupną i Ewusiną miniaturkę - przesadzić do większych doniczek. Oczywiście zrobiła to Ewusia. Parapet, na którym paprotki początkowo stanęły, by dobrze im się było zadomowić, stał się za ciasny, dlatego Mężczyzna, Który Kiedyś Był Chłopcem powiedział: trzeba by było kupić dla naszych paprotek kwietniki. Nie chciałam kwietników na ścianę, bo już widziałam oczami wyobraźni jak nasze koty wdrapują się po gładkich ścianach, by dosięgnąć liści, a paprotki dodatkowo kuszą je kołysząc gałązkami przy najlichszym ruchu powietrza.
- To musi być stojący kwietnik, najlepiej od razu na dwie paprotki i w dodatku drewniany, taki wiesz z półeczkami, trochę jak drapak dla kotów - powiedziałam.
W internecie znalazły się takie kwietniki, ale miały zaporową cenę. Mężczyzna, Który Kiedyś Był Chłopcem odwiedził więc rodzimy floomark, czyli sklep u Braci Albertów i akurat czekał na niego dokładnie taki kwietnik jaki wyobraził sobie, że powinien być, gdy o nim mówiłam. Tylko do renowacji. O tyle lepiej, bo Mężczyzna, Który Kiedyś Był Chłopcem nie lubi wracać po kilkunastu godzinach zawodowej pracy i nie mieć w domu nic do zrobienia. Mówiłam paprotkom, że wreszcie będą miały swój własny kąt i z tej radości rosły jak szalone. MkkbC Odrestaurował kwietnik i wprowadził go do domu. Odtąd w wezgłowiu naszego łóżka stoi naturalna butla z tlenem. Drapak, którym na szczęście koty za grosz się nie interesują. Ba! one nawet, te koty, nie są zainteresowane paprotkami.
Jednak znam życie, więc ciekawa jestem, kiedy pierwszy raz cała konstrukcja runie na ziemię... Zapewne w momencie, w którym paprotki będą najbardziej podlane i jeszcze odłożą sobie trochę wody na zaś do podstawek. 😏


Dzisiaj umarł Janusz Głowacki. Adele traci głos. A do Rytla zamiast do pomocy, przyjeżdża coraz więcej ludzi, którzy robią sobie selfie na tle zniszczonych po ubiegłotygodniowej nawałnicy domów - tej, co zniszczyła też 45 tys. ha lasów, a wojewoda stwierdził, że nie trzeba wzywać wojska do zbierania gałęzi i zamiatania liści.