Przyroda szykuje się by wybuchnąć wiosną. Pokonywałam dzisiaj moją ulubioną trasę Nowy Sącz - Krynica-Zdrój i z okien busa widziałam zmiany jakie nastąpiły w krajobrazie w ciągu minionych trzech dni. Cóż mówić o trzech dniach, skoro ostatniej niedzieli zaledwie w ciągu kilku godzin całe połacie śniegu zniknęły z zachodnich stoków Beskidu Niskiego, a południowe stoki, słoneczne ciepło odkryło bezwstydnie, ukazując wypłowiałe połoniny. Lubię wyjazdy do Krynicy, nawet jeśli są po to, by spędzić kilka godzin w poczekalni u lekarza. Podróż zawsze odwdzięczy się przepięknymi widokami. A też rozmowy pasażerów w busie podczas jazdy dostarczają niezapomnianych wrażeń. Dzisiaj najstarsza ze starowinek rozmawiając ze swoją współpasażerką wyraziła się w ten sposób: "Bo moja mamusia tak zawsze mówiła..." Starowinka z twarzą pooraną blisko stuletnimi zmarszczkami odwołująca się nie tyle do swojej mądrości, a jeszcze dalej - do mądrości pokolenia wcześniejszego, to dopiero skarb największy ze skarbów.
|
Zdjęcie zrobione przed południem
w niedzielę 18 marca |
W związku z rozwojem wypadków w przyrodzie apetyt rośnie na coraz to nowe wycieczki i zwiedzanie świata. Lackowa pozostawiła po sobie wielką tęsknotę i nienasycenie. Koniecznie trzeba tam wrócić, przejść trasę od Mochnaczki do Izb i z powrotem. Znaleźć źródła Białej, która kusi swoją dzikością. Tam, w rejonie Lackowej wszystko kusi swoim dziewictwem. O ile o Beskidzie Niskim mówi się, że mało uczęszczany, tak zachodnia jego część zapomniana jest chyba nawet przez Boga. Choć nie. Prawie przy każdym domu w mijanych wsiach figura Niepokalanej. No, ale domy kiedyś się kończą. Zostają pustkowia, które ostatniej niedzieli odkrywały się przed nami spod śniegu, jak oblubienica w noc poślubną przed swoim wybrankiem. Góra, o której znawcy piszą, że należy do najtrudniejszych szczytów gór polskich, ma w sobie magnetyzm. I to nie tylko ten, który przewraca i poniewiera śmiałków chcących wejść na jej zbocza. Ma również taki magnetyzm, który każe wrócić do jej stóp. Pokłonić się i wyznać jej swoją pokorę i oddanie. Góra ma w sobie coś z boskości Najwyższego. Góra ma w sobie coś z przebiegłości złego. Jest w niej zarazem sacrum i profanum. Wyzwala w tobie światło i cień.
|
Zdjęcie zrobione w godzinach popołudniowych
w niedzielę 18 marca |
Nie dotrzesz na nią inaczej, jak na kolanach. Modląc się i bluźniąc na przemian, wyrzekasz się jej i pragniesz równocześnie. Złorzeczysz, by zaraz chwalić w uwielbieniu. Okazuje się, że była obok przez całe twoje życie, a ty nic nie wiedziałeś o jej istnieniu. Nagle przyszło olśnienie. Dokładnie tak samo dzieje się z ludźmi dotkniętymi strzałą Amora. Wylewasz siódme poty, poniewiera cię na czworakach po ziemi, w śniegu przemieszanym z błotem, tracisz oddech, życie prawie kończysz. A ona stoi niewzruszona w swym królewskim majestacie. Ani łaskawie na ciebie spojrzy, ani słowem się nie odezwie. Ona - królowa Beskidu Niskiego. Zdobądź, zdaje się rzucać wyzwanie. A ty, jak sztubak unosisz się dumą. Zdobędę! - myślisz pełen pychy. Lecz płaczesz niemalże i wyklinasz siebie i wszystkich świętych. Cóż święci zawinili? Ano wisząc na swoich świętych obrazach zdają się mówić wprost do twojego przerośniętego ego: wyznacz szczyt swoich możliwości, uświadom sobie swoje słabości.
O tak. Tu, na stokach tej góry można dokonać wszystkiego dobrego i wszystkiego złego. I choćbyś w swym zuchwalstwie lądy odkrywał nieznane, krainy najpiękniejsze i najbogatsze, raz Lackową zdobywszy, na zawsze zostaniesz jej niewolnikiem. Bo w przeciwieństwie do wszystkich innych krain, do lądów, mórz i gór - zdobywszy tę górę, popadasz w katorżniczą niewolę jej majestatu.
Będziesz wracał do niej we śnie. Będziesz jej pragnął prędzej, niż zmęczenie minie. Pragnienie zamieni się w pożądanie, a to spełnić będziesz musiał, pyszałkowaty bałwanie.
Ona wie, że wrócisz. Czeka na ciebie wyzywająca i dumna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz