MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

piątek, 9 marca 2012

Hop siup z postem w piętek

Właściciel sklepu rybnego w mojej okolicy ma pecha do lokali. Bez przerwy z jakichś przyczyn musi się przeprowadzać. Ponieważ jest to jedyny sklep rybny w okolicy, trzeba nadążyć za ustawicznymi przeprowadzkami i stale przyzwyczajać się do nowej lokalizacji. Niestety wraz z lokalem zmienia się obsługa sklepu rybnego. Szkoda. Bo najlepiej kupuje się u ekspedientki, która zna przyzwyczajenia smakowe klienta.

Dużo się mówi w dzisiejszej dobie o konieczności zachowania postu w 40 dniach Wielkiego Postu oraz w innych dniach, kiedy post obowiązuje, niekoniecznie jest nakazany. Ot, choćby w każdy piątek. Są głosy, że zaniechanie tego typu przyzwyczajeń niechybnie prowadzi do zaniechania przykazań i całej moralności chrześcijańskiej. Przypomina się przy tej okazji, że drobne i systematyczne ćwiczenia - w tym wypadku odmawianie sobie jedzenia lub najmniejsze umartwianie się doprowadzić ma indywidualnego człowieka do jego wzrostu.

Dyskusje można by mnożyć.

Należę do tego typu ludzi, którzy gdy zorientują się, że sprzedawca wydał zbyt dużą resztę lub też nie skasował jakiejś pozycji zakupów, najprędzej jak mogę, wyjaśniam sprawę i zwracam pieniądze. Krótko mówiąc należę do ludzi uczciwych. Dlatego też nie mam w zwyczaju sprawdzania uczciwości kasjerów i ekspedientek i kontrolowania zgodności zakupów z odcinkiem kasowym. Biorę odcinki z kasy, by w domu przeanalizować jaki produkt ile kosztuje. Robię to ze względów niezbędnych przy prowadzeniu bankowości rodzinnej. I choć nie lubię ekonomii, to muszę się gimnastykować z budżetem domowym.

Dzisiejszego dnia po raz pierwszy przywędrowałam do sklepu rybnego po ostatniej jego przeprowadzce. Nowa ekspedientka. Na pierwszy rzut oka widać: stara handlara. Zwłaszcza w porównaniu z miłym młodym dziewczęciem ze sklepu w jego poprzedniej lokalizacji. Brałam trzy pozycje. Najpierw Produkt Pierwszy z jednej lodówki. Ekspedientka zapakowała i położyła na wagę. Nie zwróciłam uwagi, czy skasowała. Następnie Produkt Drugi z drugiej lodówki. I tu zdziwiłam się zobaczywszy, że ekspedientka kładzie na wagę równocześnie Produkt Pierwszy i Produkt Drugi. Zdziwiłam się do tego stopnia, że zwerbalizowałam moje zdziwienie. Ekspedientka wytłumaczyła mi, że oba produkty mają jednakową cenę. Poprosiłam jeszcze o Produkt Trzeci z zamrażarki, po czym usłyszałam niebotyczną kwotę do zapłaty. Już w myślach podsumowałam sama dla siebie, że dawno nie robiłam osobiście zakupów w rybnym sklepie, a wszystko drożeje, więc i ryby mocno podrożały. Zapłaciłam bez zbędnego gadania. Ekspedientka wydając resztę położyła pieniądze na ladzie, a za nimi odcinek z kasy (bo musiała). A ja z nawyku sięgnęłam po ten odcinek, by w domu spokojnie przeanalizować ceny. Już miałam odcinek w ręce i nagle ekspedientka wyrwała mi go i bez sprawdzenia stwierdziła, że musi mi oddać pieniądze za Produkt Pierwszy, ponieważ skasowała go wcześniej, tzn dwa razy. Bez wycofywania z kasy zwróciła mi pieniądze.

No, cóż. To już nie jest jakieś hop siup z niezachowaniem postu w piątek, o którym to "hopsiupie" można dyskutować, czy potrzebny i czemu służy. Może, gdyby ekspedientka pościła w każdy piątek, a nawet będąc niewierzącą, założyła jakie inne umartwianie, nie okradałaby klientów?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz