MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

piątek, 1 marca 2013

Przekraczanie progów - z cyklu: Kobiety


Oglądałam dzisiaj wiele domów. Z tej mnogości stało się tak, że nie mogę się zdecydować, po którą historię mam sięgnąć, bo wszystkie chcą być pierwsze. Muszę więc wyciszyć własne emocje i emocje kobiet, które chcą zostać utrwalone w piśmie.
Jeden z domów przyprawił mnie o dreszcze, bo przypomniał mi tragiczną historię kobiety, która w nim mieszkała. Historia kobiety stała się historią domu, bo tak już przecież w życiu jest, że swoim wnętrzem wpływamy na świat zewnętrzny, a świat zewnętrzny wpływa na nasze wnętrze. Brrryy! Do tej pory mnie ciarki przechodzą, gdy sobie pomyślę jaka to była tragiczna historia. Nie opowiem jej, ani nawet nie pokażę domu, bo lepiej dla wszystkich, by o niej zapomnieć. Dom stoi dziś z oknami zabitymi dechami, tak by to, co się w nim stało, już na zawsze pozostało zamknięte przed światem. Wokół rosną stare drzewa i ku ironii, wciąż wyrastają nowe. Zrobił się tam spory zagajnik. Szczególne wrażenie robi jedna sosna, która rosła od zawsze nieopodal domu. Powyginana i udręczona wiatrami. W dodatku ktoś kiedyś wydłubał na jej korze napis: "kocham Baśkę" i zranił okrutnie. Poszycie małego zagajnika wiosną podczas roztopów, zamienia się w staw. Woda stoi przez wiele dni, a nawet tygodni. Rankiem i wieczorami snują się nad nim nieprzyjemne mgły, które zahaczają o komin domu. A czasem dom znika w białej kurzawie... Ta kobieta dostała kiedyś dobrą radę od osoby, której naprawdę, rozumiecie? NAPRAWDĘ zależało na jej losie, aby uważała kogo wpuszcza do domu. Nie będę mówiła, jak to się stało, że nie skorzystała z tej rady. W każdym razie raz i drugi widocznie wpuściła niewłaściwe osoby i potem... To okropne. Potem straciła zaufanie i wiarę w człowieka! Jakich straszliwych tortur świadkiem był dom, który dzisiaj stoi z oknami zabitymi decham?! Wprost niewyobrażalnych. Jakich krzywd musiała doznać ta kobieta, by stracić zaufanie i wiarę w człowieka?! Potem budzić się każdego ranka i zasypiać wieczorem bez zaufania, bez wiary w dobroć ludzką, pić herbatę z rana, gotować obiad, pracować jak gdyby nigdy nic? I tak do końca życia... z taką raną w duszy.
Koniec. Nic więcej ze mnie nie wydusicie w tym temacie. I tak już za wiele powiedziałam.

I tylko się zastanawiam, kto i z jaką intencją przekracza próg mojego serca?




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz