MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

środa, 24 kwietnia 2013

Nie taki diabeł straszny...

Poradnia Kardiologiczna dla Dzieci w Jurajskim Centrum Medycznym w Krakowie i Poradnia Otolaryngologiczna w Centrum Medycznym w Biegonicach (w Nowym Sączu) to dwie przychodnie, w których pacjent przyjęty jest punktualnie, zgodnie z zaplanowaną i wyznaczoną godziną. W sądeckiej przychodni laryngologicznej bywamy z Dużą Małą Dziewczynką na tyle często, by głowę dać w zastaw za to stwierdzenie.
Tym razem miała być podróż autem do Krakowa, bo to Jurajskie Centrum gdzieś na peryferiach, a ja powiedziałam przecież kiedyś, że pewniej poruszam się po Rzymie, niż po Krakowie. Zamiast podróży autem był telefon z samego rana od Mężczyzny, Który Kiedyś Był Chłopcem, że ma przerwę w pracy i śpi na poboczu, więc się spóźni i lepiej byśmy pojechały autobusem. Przerwę wymusiła sarna, która przytuliła się do samochodu w biegu (auta i swoim) i niestety i dla sarny, i dla auta źle się to skończyło. Choć dla sarny zdecydowanie gorzej. Chyba w swoim życiu, którego dokonała, zdążyła zaleźć za skórę leśniczemu, gdyż ten po przyjeździe wyraził się ponoć: "wredne bydlę". My z Dużą Małą Dziewczynką raczej opłakałyśmy stworzenie, pomimo tego, że wywróciło nam plany do góry nogami. Podróż autobusem do Krakowa nam nie dziwna, tylko poruszanie się środkami komunikacji miejskiej - straszne. Do szpitala im. JP II mamy opanowaną trasę, ale tym razem sprawa była poważniejsza - trzeba się było przesiadać z tramwaju do autobusu i to budziło grozę. Najpierw była narada z Małą Dużą Córeczką, która pozwoliła "uczepić się" czegoś konkretnego, następnie dotąd studiowałam mapy komunikacji miejskiej z numerami tramwajów, autobusów i innych, pętlami, rozjazdami, przystankami podwójnymi, rondami, przejściami przez wiadukty i pod ziemią, końcowymi przystankami, dopóki nie znalazłam opcji bez przesiadki. Po tych studiach nad schematem komunikacji miejskiej Krakowa stwierdziłam, że jego wzór jest prosty jak przysłowiowa konstrukcja cepa. Ale i tak zrobiłam sobie odręczną prezentację na karteczce,  pozrzucałam też z ekranu zdjęcia całej trasy, nawet różnych wersji, by nie "zaużywać" internetu w telefonie na otwieranie map na miejscu.
W Jurajskim Centrum Medycznym zachwyciło i to, że lekarz wyszedł z nami do rejestracji i dopilnował, by termin zleconego badania pokrył się z terminem wyznaczonym przez szpital JP II na badanie tam, tak abyśmy dwa razy nie musiały jeździć do Krakowa. Mało tego - by badanie w Jurajskim Centrum było zaraz po badaniu w Janie Pawle, bo rejestratorka miała pomysł, byśmy czekały 6 godzin. Nie trzeba mieć tytułu naukowego przed nazwiskiem, by wykazać się empatią i wrażliwością. Choć z pobieżnego rzucenia okiem na tablicę w Jurajskim Centrum wynika, że raczej wszyscy tytuł mają.
Rzeczowa i miła konsultacja, troska i zrozumienie, profesjonalne zainteresowanie i konkretna odpowiedź na problem, z którym się przybyło - wierzę, że to nie środki manipulacji zapewnione przez szkolenia z kontaktów interpersonalnych, a prawdziwa służba i praca na rzecz bliźniego.
Zresztą nasza neurolog z Jana Pawła dała swoją rekomendację: tam nam dobrze diagnozują naszych pacjentów. A do naszej neurolog mamy zaufanie.

Gdy wsiadłyśmy już do autobusu z powrotem do Sącza, oberwała się chmura. I lejący się strugami deszcz zapewne był jak moje napięcie spowodowane koniecznością poruszania się środkami komunikacji miejskiej w Krakowie. Lało przez pół drogi. Były momenty, że przez ciężkie chmury przedzierało się światło. I to też było bardzo symboliczne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz