Poradnia Kardiologiczna dla Dzieci w Jurajskim Centrum Medycznym w Krakowie i Poradnia Otolaryngologiczna w Centrum Medycznym w Biegonicach (w Nowym Sączu) to dwie przychodnie, w których pacjent przyjęty jest punktualnie, zgodnie z zaplanowaną i wyznaczoną godziną. W sądeckiej przychodni laryngologicznej bywamy z Dużą Małą Dziewczynką na tyle często, by głowę dać w zastaw za to stwierdzenie.
Tym razem miała być podróż autem do Krakowa, bo to Jurajskie Centrum gdzieś na peryferiach, a ja powiedziałam przecież kiedyś, że pewniej poruszam się po Rzymie, niż po Krakowie. Zamiast podróży autem był telefon z samego rana od Mężczyzny, Który Kiedyś Był Chłopcem, że ma przerwę w pracy i śpi na poboczu, więc się spóźni i lepiej byśmy pojechały autobusem. Przerwę wymusiła sarna, która przytuliła się do samochodu w biegu (auta i swoim) i niestety i dla sarny, i dla auta źle się to skończyło. Choć dla sarny zdecydowanie gorzej. Chyba w swoim życiu, którego dokonała, zdążyła zaleźć za skórę leśniczemu, gdyż ten po przyjeździe wyraził się ponoć: "wredne bydlę". My z Dużą Małą Dziewczynką raczej opłakałyśmy stworzenie, pomimo tego, że wywróciło nam plany do góry nogami. Podróż autobusem do Krakowa nam nie dziwna, tylko poruszanie się środkami komunikacji miejskiej - straszne. Do szpitala im. JP II mamy opanowaną trasę, ale tym razem sprawa była poważniejsza - trzeba się było przesiadać z tramwaju do autobusu i to budziło grozę. Najpierw była narada z Małą Dużą Córeczką, która pozwoliła "uczepić się" czegoś konkretnego, następnie dotąd studiowałam mapy komunikacji miejskiej z numerami tramwajów, autobusów i innych, pętlami, rozjazdami, przystankami podwójnymi, rondami, przejściami przez wiadukty i pod ziemią, końcowymi przystankami, dopóki nie znalazłam opcji bez przesiadki. Po tych studiach nad schematem komunikacji miejskiej Krakowa stwierdziłam, że jego wzór jest prosty jak przysłowiowa konstrukcja cepa. Ale i tak zrobiłam sobie odręczną prezentację na karteczce, pozrzucałam też z ekranu zdjęcia całej trasy, nawet różnych wersji, by nie "zaużywać" internetu w telefonie na otwieranie map na miejscu.
W Jurajskim Centrum Medycznym zachwyciło i to, że lekarz wyszedł z nami do rejestracji i dopilnował, by termin zleconego badania pokrył się z terminem wyznaczonym przez szpital JP II na badanie tam, tak abyśmy dwa razy nie musiały jeździć do Krakowa. Mało tego - by badanie w Jurajskim Centrum było zaraz po badaniu w Janie Pawle, bo rejestratorka miała pomysł, byśmy czekały 6 godzin. Nie trzeba mieć tytułu naukowego przed nazwiskiem, by wykazać się empatią i wrażliwością. Choć z pobieżnego rzucenia okiem na tablicę w Jurajskim Centrum wynika, że raczej wszyscy tytuł mają.
Rzeczowa i miła konsultacja, troska i zrozumienie, profesjonalne zainteresowanie i konkretna odpowiedź na problem, z którym się przybyło - wierzę, że to nie środki manipulacji zapewnione przez szkolenia z kontaktów interpersonalnych, a prawdziwa służba i praca na rzecz bliźniego.
Zresztą nasza neurolog z Jana Pawła dała swoją rekomendację: tam nam dobrze diagnozują naszych pacjentów. A do naszej neurolog mamy zaufanie.
Gdy wsiadłyśmy już do autobusu z powrotem do Sącza, oberwała się chmura. I lejący się strugami deszcz zapewne był jak moje napięcie spowodowane koniecznością poruszania się środkami komunikacji miejskiej w Krakowie. Lało przez pół drogi. Były momenty, że przez ciężkie chmury przedzierało się światło. I to też było bardzo symboliczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz