MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Czasem trzeba

Czasem nawet najszlachetniejszego człowieka korci, by odpłacić bliźniemu "pięknym za nadobne". Nie, żeby od razu postępować w myśl starotestamentowego "oko za oko, ząb, za ząb", bo to jednak czyn zdecydowanie innej kategorii.
Minione miesiące i zdarzenia sprawiły, że czułam głębokie przekonanie, że cały świat sprzysiągł się przeciwko mnie, a ludzie to już po prostu dokonali jakiejś zmowy. Czułam nieustające razy dochodzące z każdej strony i każde spotkanie z człowiekiem, zamiast przynosić radość powodowało, że kuliłam głowę, by więcej i bardziej po niej nie oberwać.
Aż któregoś dnia wyszło słońce. O tej porze roku eksponuje swoje światło z niskiego pułapu, więc jego promienie świeciły mi prosto w oczy. Skomplikowaną drogą, którą dokładnie znają okuliści, dotarło do mojego wnętrza i oświeciło pewne obszary mózgu i rozumu. Dlatego, odbywszy podróż w głąb siebie zobaczyłam, że przecież nie jestem tylko bezbronna i wciąż narażona na te razy, że przecież mam wielką broń jak oręż i tarczę równocześnie. To słowo. Cięte, chociaż kulturalne. W przeszłości posługiwałam się tym orężem niejednokrotnie i zawsze skutkowało.
Sięgnęłam po swój zarzucony rynsztunek. I poczułam się lepiej, choć wcale niekoniecznie zaliczam sama siebie do tych najszlachetniejszych. Przestałam być jak wół prowadzony na rzeź.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz