Moje wnuki zamieszkały na wsi. Za płotem jest pole orne, któremu w tym okresie gospodarze jakoś szczególnie poświęcają czas. Pracę na roli znam tyle, co z lekcji przyrody w młodszych klasach szkoły podstawowej swojej i moich dzieci, więc niby czterokrotnie przerabiałam temat, ale tylko z wierzchu, więc proszę ode mnie nie wymagać szczegółowego opisu. Ponoć, kiedy rodzina przyjechała pod dom i dzieci, wypięte z fotelików, zaczęły wysypywać się z samochodu, Maleńka Wnuczka skomentowała obecność dwóch ciągników na polu:
O?! Dwa rolniki! Praca ciągników na polu na długie chwile zajęła całą trójkę, ale długo w przypadku maluchów, to pojęcie względne. Zwłaszcza, że pole ponoć się ciągnie, więc ciągniki oddalając się od domu malały do rozmiarów samochodzików, które można postawić na półce, a takie małe nie były już ciekawe. Właściwie długość zainteresowania pracą "dwóch rolników" można by zmierzyć stopniem uklejenia buźkami i łapkami szyby w oknie, ale czy to kto zmierzył?
Nieco później, a może następnego dnia po tym, Maleńka Wnuczka zadała mi najtrudniejsze z dotychczas zadanych pytań: "Babciu, a co sądzisz o mim braciszku i siostrzyczce?". By zyskać czas na odpowiedź, powtórzyłam pytanie, ale Maleńka Wnuczka raczej nie była ciekawa mojego zdania i bardziej jej zależało na wyrażeniu własnej opinii, co zrobiła błyskawicznie, nie dając mi już czasu na odpowiedź, skoro ta nie padła natychmiast. Jednak to, co sądzi Maleńka Wnuczka o swoim braciszku i siostrzyczce nie nadaje się do upublicznienia, choć w zasadzie ma rację. No, bo jakie wspólne tematy może mieć czterolatka z trzyletnim bratem i niespełna dwuletnią siostrą? Bo przecież tak bardzo przerasta ich w rozwoju, że nasunął jej się oczywisty wniosek.
- Ale nudy! - mówiła, będąc u nas jesienią. Tak. Ani my, ani braciszek z siostrzyczką, nie dorastamy jej do pięt.
|
Maleńka Wnuczka ogląda świat |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz