MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Wielkie i małe rzeczy - Opowieści dla Zośki

Pamiętasz? Mówiłam ci już, że nie znaleźliśmy się tu w życiu przypadkowo. Każdy z nas ma swoje zadanie do wypełnienia. I każdy po prostu to wie, że jego życie nie jest dziełem przypadku oraz, że zjawił się tu na ziemi w tym a nie innym czasie po coś. Czasem mija pokolenie za pokoleniem, aż przyjdzie na świat ktoś, kto zrobi coś naprawdę wielkiego dla wielu ludzi, dla nauki, czy dla kultury. Ktoś, kto stworzy i zostawi po sobie jakieś wielkie dzieło. Najczęściej jest tak, że to zwykłe codzienne sprawy każdego następującego po sobie pokolenia tworzą dzieło, które wchodzi w dorobek ludzkości.
W naszej rodzinie ludzie dobierają się w małżeństwa w ramach jednej religii. Wiara w sposób naturalny przekazywana jest z pokolenia na pokolenie. We wczesnej i późniejszej młodości moich rodziców było zawirowanie historyczne z ustrojem politycznym, który zabraniał ludziom jawnego wyznawania wiary. Czasy te objęły moje dzieciństwo i prawdę mówiąc trwały do roku, w którym urodził się brat twojej mamusi, ale im było bliżej końca tych bezbożnych czasów, tym bardziej malały zakazy. Choć jeszcze niespełna trzy lata przed urodzeniem twojej mamusi zamordowany został ksiądz Jerzy Popiełuszko. Dziś jest błogosławionym.
Co to znaczy być błogosławionym?
Mówiłam ci kiedyś, że niektórzy super ludzie dostają super specjalne życzenie - błogosławieństwo, które dostarcza im super mocy do czynienia dobra. I to dobro mogą dzielić z pożytkiem dla innych. Mogą też być przykładem do naśladowania. Błogosławiony to właśnie taki super ktoś, który posługiwał się super mocą, czynił dobro, dzielił się nim i teraz jest przykładem do naśladowania. To znaczy, każdy może bez ograniczenia czerpać z życia błogosławionego pomysły na własne życie, na modlitwę, na działanie.
Ale nikt nie powinien zapatrzeć się w drugiego człowieka, nawet jeśli tamten jest świętym i naśladować jego życia od początku do końca. Można podpatrzeć, jak żyli inni, jakimi drogami kroczyli do świętości, jak kochali innych ludzi, jakie dzieła czynili, ale nie można żyć, tak jak oni żyli.
Dlaczego?
No właśnie dlatego, że każdy człowiek zjawił się na ziemi po coś. Tym czymś jest jego życie i jego droga do jego osobistej świętości. Czasem przy jakimś człowieku uświęca się ktoś inny.
A droga do świętości, to nic innego, jak tworzenie dzieła swojego życia.
Oj, nie płacz, że nie jesteś księżniczką, ani kosmonautą tylko małą dziewczynką i niewiele możesz zrobić. Każdy człowiek w każdym momencie swojego życia może bardzo dużo. Należy tylko bardzo, choć nie za wszelką cenę, chcieć.
W swoich myślach, o których mówiłam ci wczoraj, w swojej intuicji, o której kiedyś ci mówiłam, na pewno znajdziesz to zadanie, dla którego jesteś powołana, stworzona. Pamiętaj - do rzeczy naprawdę wielkich stworzeni są nieliczni ludzie. Ale też pamiętaj, że czasami z tych najmniejszych spraw, w codzienności rodzą się rzeczy największe.
Do wypełnienia swojego dzieła czasem będziesz potrzebowała samotności. Lecz najczęściej będziesz musiała skorzystać z pomocy drugiego człowieka. Po to ma się wokół siebie najbliższych, przyjaciół i znajomych. Czasem ktoś na pozór obcy, staje się bliskim, albo znajomym, czy przyjacielem. Bywa tak, że niektórzy ludzie pojawiają się obok ciebie w życiu na krótko, można powiedzieć na chwilę. Akurat na taką chwilę, by wypełnił się jakiś etap w pacy nad dziełem twojego życia. Dobrze jest umieć dostrzegać takie drogocenne dary i nie żałować potem, kiedy człowiek, który zjawił się choćby na krótko, musi odejść. Tak to już jest.
Trzeba przy tym bardzo ale to bardzo uważać, by nie zacząć traktować ludzi jak przedmioty albo narzędzia. Pamiętasz, co ci mówiłam, by kochać innych ludzi i czynić im tak, jak chcielibyśmy, by oni czynili nam? By zawsze podchodzić do każdego z dobrym słowem?
No właśnie. Dlatego o tamtych sprawach mówiłam ci wcześniej, żebyś teraz wiedziała i rozumiała, jak to jest z obecnością innych ludzi przy wypełnianiu dzieła twojego życia.
Oczywiście sytuację można i nawet należy odwrócić. Tak, abyś miała ogląd sprawy z dwóch stron. Ty również pojawiasz się w czyimś życiu po coś. Dla korzyści tamtego człowieka. Dla wypełnienia jego dzieła, albo przynajmniej jakiegoś odcinka, jakiegoś zadania, jakiegoś etapu.
No i tu znów poproszę cię, byś sobie przypomniała, jak mówiłam, byś potrafiła rozróżnić, czy ktoś naprawdę potrzebuje ciebie, twojej pomocy, czy tylko wykorzystuje cię, by osiągnąć jakiś krótkotrwały cel dla własnej przyjemności.
Pamiętasz, tak?
Oczywiście dzieło życia wypełnia się w dużej mierze niezależnie od nas. Nie musisz chodzić strapiona i zastanawiać się do czego jesteś powołana. Szukać, szperać i rzucać się w wir wszystkiego, co życie niesie. Prawdziwe dzieło twojego życia spotka cię samo. Dla rozeznania, jeśli zabraknie ci pewności, możesz zwrócić się do Pana Boga, by dał ci wskazówkę, by prowadził cię tak, abyś nie miała wątpliwości.  Całkiem tak samo jak w tych latach pozwalasz prowadzić się swoim rodzicom. Ufasz im przecież i wiesz, że cię kochają. Wiesz i nie poddajesz w wątpliwość tego, że wskazują ci odpowiedni kierunek dróg, które przemierzasz.
Ważna jest jeszcze radość i satysfakcja z tego co się robi. Jeśli będziesz odczuwała radość, to nie będziesz miała wątpliwości, że jesteś na dobrej drodze, że dzieło które się tworzy, jest właśnie twoim życiowym powołaniem.
A wiesz, do czego jesteś najbardziej powołana moja maleńka dziecino?
Niezależnie od wielkości i ważności dzieła twojego życia najbardziej jesteś powołana do świętości.
Takimi jawią mi się moja mama i moja babcia. Święte codzienności. Święte od spraw zwykłych, małych i przyziemnych. Święte od ukojenia płaczu dziecka. Święte od dobrego obiadu. Święte od najpiękniejszych dni i wieczorów rodzinnych. Święte o wszystkiego, na co zazwyczaj nikt nie zwraca uwagi...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz