W naszym domu ścierają się różne poglądy, które trzeba wypośrodkować. Jak to w każdym domu i w każdej rodzinie. Dziś będzie o poglądach na wystrój wnętrz. Ku rozpaczy Mężczyzny, Który Kiedyś Był Chłopcem zasłon w oknach nigdy w naszym domu nie było. Skoro zapanowała moda na żaluzje, potem na rolety, zasłony poszły do lamusa. Przez długie lata podłóg nie otulał żaden dywan, ni wykładzina dywanowa, ale o tym zdecydowały względy zdrowotne. Od dawna mam zakusy na firany. Ja - nie znosząca prac porządkowych - najchętniej pozbyłabym się firan w czasie, kiedy pozbywałam się zasłon. Coś tam zawsze można dla dekoracji zrobić, jakąś małą, fikuśną zazdrostkę, która zapewne wyglądałaby piękniej, niż pozawlekane od kocich pazurów firany. Okno kuchenne i okna w małym pokoju dawno przeszły przeobrażenie zgodne mniej więcej z moim wyobrażeniem. Jednak balkonowego okna w dużym pokoju Mężczyzna, Który Kiedyś Był Chłopcem broni jak bastionu tradycji i przywiązania do jakichś dziwacznych obrzędów, z których i tak wyrzuciłam obrzęd prasowania firan. Bezpośrednio po praniu i wirowaniu rozwieszam wilgotne ubranka okna i wcale nie zauważam, że tu, czy tam, zwłaszcza wieczorem widać, że są pogięte - jak to prosto z pralki :( A gdzieżby tam moje oko zawisło wieczorową porą na pokojowych firanach? Za to bardzo często na tychże zawisają koty. Kotów przez nasz dom przeszło sporo. No, znowu nie tyle, co przez dom Paseczka ;) Obecne koty, które są, nie są aż takimi miłośnikami przesiadywania na karniszu, ale za to za punkt honoru stawiają sobie likwidację much. Wredne muchy bezpośrednio po dostaniu się do domu najczęściej łażą po oknach. No i aby koty mogły się do natrętnych much dostać, niejednokrotnie trzeba im przedrzeć się najpierw przez przeszkodę w postaci firanki. Od wielu polowań wątpliwa to więc ozdoba pokoju, ale Mężczyzna, Który Kiedyś Był Chłopcem jest nieugięty. Gdy jedna część firany nie styka się z drugą zaraz padają zarzuty pod adresem osób, które dopuściły się zaniedbania będąc w domu i nie poprawiając, że siedzą "jak u cyganów". Czasami mam wrażenie, że Mężczyzna, Który Kiedyś Był Chłopcem pierwsze co robi po wejściu do domu po powrocie z pracy, to sprawdza stan firan w oknie balkonowym dużego pokoju.
No i dzisiaj jeden z moich ulubieńców, bodaj najlepszy ze wszystkich dotychczasowych futrzaków, podzielił moje zdanie, że firany w dużym pokoju ch..... wyglądają. No, nie, żebym ja takich słów używała! Przecież wszyscy wiedzą, że nie używam. To tylko cytat zaczerpnięty z kawału o Jasiu.
Dorodne kocisko od rana z wielkim zdenerwowaniem przyglądało się ptakom - gołębiom i gawronom, które najbezczelniej w świecie przysiadywały co rusz na poręczy naszego balkonu lub też tuż pod naszym daszkiem. Nawet mu tych kilka warstw firan (ponieważ nie ma zasłon firany muszą je imitować - taki model narzuciła pani ze sklepu z firanami) pomagało się zawoalować. Wykazując się takim sprytem i przebiegłością patrzył na ptasie łajdactwo. Aż go poniosło i jednym ruchem chciał futrzak wskoczyć na karnisz, dla przyjęcia najdogodniejszej pozycji do obserwacji, a może jakiejś przyczajki.
Ale tak mógł pomyśleć tylko postronny obserwator. Ja, dzwoniąc do Mężczyzny, który Kiedyś Był Chłopcem bezpośrednio po zaistniałym incydencie, zameldowałam z rozkoszą, że Syn Dzikiego Żbika podziela moje zdanie, co do firan w dużym pokoju i w związku z tym jednym ruchem zdarł je z okna razem z karniszem.
No!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz