MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 26 kwietnia 2012

"Przed tobą sława..."

Nie byłam wprawdzie u wróżki, jak zrobił to słynny krakowski bard, więc nie wywróżyła mi sławy, wiecznej zabawy ani też pieniędzy w bród (a szkoda!), ale za to zostałam zaproszona na pierwsze autorskie spotkanie. I to przez kogo?!
Zaprosiły mnie przedszkolaki!!!
Spotkanie ma się odbyć w jednym z miejskich przedszkoli zaraz po długim weekendzie, czyli, gdy kraj wróci do normalności.
Książka jeszcze nie wyszła, będę musiała wziąć ze sobą komputer, pokazać przedszkolakom bloga i odczytać stosowny fragment książki. Cała książka opowiada o najwcześniejszym dzieciństwie, więc pewnie każdy fragment nadawałby się do odczytania, ale chciałam znaleźć szczególny. Przeglądnęłam pliki komputerowe w tym celu. Jeden z rozdziałów ma nawet stosowny tytuł : "Przedszkole", ale po dokładnym przeczytaniu tego rozdziału stwierdziłam, że żadną miarą nie nadaje się on dla przedszkolaków! No, bo weźmy na przykład taki fragment, w którym wspominam, że :"Moje najwcześniejsze wspomnienie z Przedszkola to straszliwy, wręcz histeryczny płacz w szatni, kiedy mnie Moja Mama przebierała w pantofle, uczepienie się jej spódnicy i niespełnione błaganie "Nie zostawiaj mnie tutaj". Dostałam szafkę z muchomorkiem, swój ręcznik w łazience i miejsce w szeregu." I dalej: "Najbardziej w Przedszkolu nie lubiłam jeść i spać. Wywalczyłam niejedzenie śniadań, oraz potraw, których nie lubiłam - czyli większości z jadłospisu przedszkolnego i niespanie. Przychodziłam z domu po śniadaniu i wracałam w trakcie leżakowania. Czasem przesiedziałam całe leżakowanie, bo nie miał mnie kto odebrać tuż po obiedzie, ale nie położyłam się za żadne skarby. Dlaczego? Dlatego, ponieważ przebierając się w piżamki, musieliśmy publicznie ściągać majtki. Do dzisiaj śpię w majtkach w uznaniu wolności, o którą walczyłam w pierwszych latach mojego pobytu w Przedszkolu."


No przecież przedszkolaki po takim spotkaniu zrobiłyby rewolucję w swoim przedszkolu, a nauczycielki byłyby mi bardzo wdzięczne. Już to widzę oczami wyobraźni.


W tym miejscu naszła mnie refleksja, że ja to przecież od zawsze walczyłam ze stereotypami. No bo skoro od czasów wczesnoprzedszkolnych, to znaczy, że od zawsze. Nie było takiego precedensu w całym przedszkolu, żeby które dziecko mogło nie jeść i nie spać. Zdawało się, że jedzenie i spanie było głównymi celami, które przedszkole w tamtych latach realizowało. Przynajmniej bój, który o prawo do nie jedzenia i nie spania stoczyłam, takimi te sprawy nakreślił. Oczywiście pamiętam moją determinację, upór i konsekwencję w walce o prawo do bycia sobą. I to w latach sześćdziesiątych, kiedy nikt nie mógł się wyróżniać, wychylić z szeregu, sprzeciwić, bo uznawany był za wroga (ustroju). Nawet kiedy miał 4 lata i nieco więcej.
Matki do pracy - dzieci do przedszkoli. 
W kwestii pozostawania w przedszkolu złamano mój upór, zaś nie jedzenie i nie spanie było moim zwycięstwem.
Patrząc na zdjęcie poniżej, czy ktokolwiek mógłby pomyśleć, że tak waleczny charakter w tak delikatnej osóbce drzemie? No i skoro już uświadomiłam sobie ten mój brak pokory wobec powszechności i uparty charakter, to co ja mam tym dzisiejszym przedszkolakom powiedzieć? Gdybym nie uświadomiła sobie, co uświadomiłam, byłoby prościej. A tak, może bezpieczniej będzie przeczytać jakiś inny fragment? Już z lat szkolnych? Wtedy w szkole byłam potulna jak baranek. 
Tylko, kurczę, dlaczego???


Pozory mylą...








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz