MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

A przecież mi żal...

Przez całe moje życie, jeśli kto spytał mnie o dokładną datę urodzin Mojego Ojca, recytowałam: 16 kwietnia... Nawet jeszcze na kilka dni przed jego śmiercią podawałam pani ordynator oddziału hospicyjnego limanowskiego szpitala taką, a nie inną datę. Jakież było moje zdziwienie, gdy już po śmierci Mojego Ojca okazało się, że urodził się owszem 16-go marca a nie kwietnia!
A jakie uczucie ogarnęło mnie, kiedy się okazało, że 16-go kwietnia umarł...?
Od kiedy zestawiłam te dwa fakty: moją niewiedzę z moją nadprzyrodzoną wiedzą, odczuwam coś w rodzaju winy. Nie jakiejś konkretnej winy, że mówiąc takie rzeczy podświadomie przywołałam śmierć tego dnia - byłoby wielką głupotą, gdyby ktokolwiek tak pomyślał. Natomiast jest coś, co nie daje mi spokoju. Nie potrafię tego nazwać ani nawet określić. "A przecież mi żal..."
Czasem miewam takie wewnętrzne przekonanie, że coś jest, albo przynajmniej powinno być tak, jak w moim przeczuciu. Nie znaczy to, że węszę sensację na każdym kroku i każdą myśl zakotwiczam jako zdarzenie, które się dzieje albo się stanie. W sposób naturalny, bez mojej woli, chęci, czy świadomych działań spożytkowuję całą energię na przekierowanie machiny czasu i zdarzeń na tor, który tkwi w mojej podświadomości. A przecież nawet nie miałam przebłysku tej świadomości, że całe życie wypowiadam dzień śmierci Mojego Ojca. Przecież, kiedy coś czuję, wydaje mi się, że jest to oczywiste. Zazwyczaj jest tak, że dopiero, gdy się stanie, uświadamiam sobie, że ja to przecież wiedziałam od zawsze. "A przecież mi żal..."
Myślę, że nie jestem wyjątkiem w tym względzie. Raczej każdy w większym lub mniejszym stopniu posiada taką intuicję. Może nie każdy potrafi wsłuchać się w siebie, w swoje wewnętrzne ja. Kiedyś, u zarania dziejów, ludzie bardziej działali intuicyjnie. Im więcej wiedzy - z pokolenia na pokolenie -wtłacza się w nasze głowy, im bardziej do przodu postępuje rozwój cywilizacyjny, tym bardziej zatracamy nasze pierwotne umiejętności i instynkty. Poniekąd cieszy fakt, że świat zrobił się globalną wioską. Z drugiej strony kosztem tego jest, że stajemy się bardziej zaprogramowanymi maszynami niż ludźmi z intuicją i pozazmysłowymi zdolnościami. "A przecież mi żal..."

Mijają epoki, odchodzą poeci, przemijają pokolenia. W miejscu dotychczasowych krajobrazów pojawiają się całkiem nowe. Ziemia robi się coraz mniejsza w rozszerzającym się kosmosie. Dzieje jednego człowieka są pyłkiem zaledwie w dziejach ludzkości. Ale spróbowałoby tego pyłku zabraknąć...



Mojemu Ojcu, w szóstą rocznicę śmierci.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz