MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

piątek, 1 lutego 2013

Tajemne życie przedmiotów

Jestem zachłanna, bo wedle mojego rozeznania zostałam obdarzona zbyt marnym zmysłem estetyczno artystycznym. Chciałabym więcej w tej mierze i nic na tę moją zachłanność nie mogę poradzić. Jednak choinkę, którą samodzielnie zaprojektowałam i wykonałam podziwiają wszyscy, którzy przekraczają  próg naszego domu. Choinka ma dwa wymiary i troszeczkę trzeciego - jest jak płaskorzeźba. Wisi na ścianie niczym obraz. W domu, w którym królują dwa koty, z których jeden jest rozpuszczony jak dziadowski bicz, niewyobrażalnym jest stawianie drzewka czy to sztucznego, czy żywego. Aby odróżnić lata i nie wprowadzać monotonii i jednakowości, choinka co roku ubierana jest wedle innego zamysłu. W tym roku wypadło na ozdoby ze słomy i drewna. Kiedyś zakupiłam komplet drewnianych figurek aniołów, reniferów i smukłych, wysokich "człowieków" z długą brodą. Wszystkie figurki przebrane są w strój Mikołaja przy czym figurki "człowieków" bardziej wyglądają jak mężczyźni z komedii Moliera - w koszuli nocnej długości 3/4 ze szlafmycą na głowie.
Kilkanaście figurek w zasadzie niczym się od siebie nie różni - zrobione wg trzech wzorów, z powodzeniem można zastosować do platońskiej idei formy. I tu kończy się świat racjonalny, ponieważ jedna z figurek "człowieków" od lat żyje własnym życiem. Któregoś roku "Figura - człowiek" tak baraszkował w swoim świecie, który musi mieć jakieś tajemne przejście do rzeczywistości po jednej i drugiej stronie lustra, że odpadła mu noga. Trzeba wiedzieć, że nogi "Figury - człowieka" są cieńsze od wykałaczki, ale za to obute w solidne buty. Po Bożym Narodzeniu poszedł biedaczek do opakowania wraz z resztą towarzystwa bez nogi, która w dodatku zaginęła. Takie zaginięcie nogi "Figury - człowieka" przy kotach polujących na wszystko, co nowe i nie na swoim miejscu, nie jest niewykonalne. Potem się noga znalazła i musiałam przenosić do przedpokoju krzesło-stopień, otwierać szafę, sięgać po pudło z ozdobami choinkowymi, wysuwać z pawlacza, znaleźć w nim opakowanie z figurami niczym formy platońskie, włożyć luzem obutą nogę "Figury - człowieka" i zapakować wszystko z powrotem. Nie wiem, co działo się z moimi drewnianymi formami przez kolejne lata, bo w następnym roku choinkę stroiły plastry owoców cytrusowych i jabłek, więc figur nie wyciągałam z pawlacza. Nie wiem, czy wychodziły i przekraczały rzeczywistość po obu stronach lustra, czy może wprost z szafy bliżej im było do Narnii, ale kiedy otworzyłam tej Wigilii pudło z opakowaniem, w którym je złożyłam, noga w dalszym ciągu leżała oddzielona od "Figury - człowieka". Może się biedak nauczył funkcjonować z jedną nogą, kto wie?
Strojąc w tym roku choinkę, która jest moim dziełem, którym zachwycają się wszyscy, którzy przekraczają próg naszego domu, postanowiłam przykleić nogę "Figurze - człowiekowi", bo po co miał biedak dyndać na choince z jedną nogą?
Dzisiaj rozbierałam choinkę, bo przecież dom to nie sklep czy przestrzeń publiczna, w której ozdoby świąteczne pojawiają się zanim zgasną znicze na grobach i nikną tuż przed, albo po Nowym Roku. Musiałam więc wyjąć z pawlacza pudło z ozdobami choinkowymi, z niego paczkę na drewniane figurki i drugą na słomiane ozdoby - do tego celu użyłam krzesła-stopnia, następnie delikatnie rozebrałam choinkę i poukładałam wszystkie ozdoby w paczkach i pudełkach, po czym schowałam w pawlaczu.
Kiedy wróciłam do dużego pokoju i spojrzałam na nagą choinkę zobaczyłam moją "Formę - człowieka" wiszącą na choince na wysokości moich oczu. Jestem przekonana, że ściągnęłam wszystkie formy i ozdoby z choinki. Robiłam to nieśpiesznie i z pewną melancholią, że oto kończy się kolejne Boże Narodzenie w moim życiu. Pomyślałam o Miłości, która przyszła - o jej wszystkich formach, jakie mam w sobie dla świata i innych. Delikatnie odczepiałam figury, kładłam na stole potem przekładałam do paczki i pudełka. Spoglądałam na pustą choinkę rozmyślając, że stała się taka uboga bez ozdób - jak człowiek bez myśli albo bez miłości. A ten gościu  - "Figura - człowiek" musiał po prostu kiedyś czmychnąć z choinki, by znów zaznać szaleństwa w rzeczywistości po tej i tamtej stronie lustra, a potem, gdy zorientował się, co się dzieje, że następuje wielkie pakowanie, wrócił pośpiesznie na swoje miejsce, kiedy ja stałam na krześle-stopniu w przedpokoju odwrócona tyłem. Ale za późno. Jego tajemnica wyszła na jaw. Zdradziła go kropla kleju, która perlistą masą wystaje w miejscu przyklejenia nogi. To wciąż ten sam urwipołeć zgłębia tajemnicę życia w innej płaszczyźnie niż dwa wymiary choinki i troszeczkę trzeciego.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz