MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

sobota, 2 lutego 2013

Eros, philia i agape


Święty Paweł

Hymn o miłości

Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił.
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał.
Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje,
[nie jest] jak proroctwa, które się skończą,
albo jak dar języków, który zniknie,
lub jak wiedza, której zabraknie.
Po części bowiem tylko poznajemy,
po części prorokujemy.
Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe,
zniknie to, co jest tylko częściowe.
Gdy byłem dzieckiem,
mówiłem jak dziecko,
czułem jak dziecko,
myślałem jak dziecko.
Kiedy zaś stałem się mężem,
wyzbyłem się tego, co dziecięce.
Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno;
wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz:
Teraz poznaję po części,
wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany.
Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy:
z nich zaś największa jest miłość. 


Dowiedziałam się, że pod polskim słowem "miłość" Biblia kryje aż trzy: eros, philia i agape.
Eros oznacza miłość romantyczną (oczarowanie, tęsknotę) (gr. Amor). 
Philia to miłość przyjacielska, bezinteresowna, lojalna i wierna (gr. Amicitia).
Agape zaś, to miłość duchowa opierająca się na altruizmie i duchowej więzi (gr. Caritas).

Ach, te tłumaczenia Biblii. Zawsze wiedziałam, że czegoś mi brak w określeniu miłości. Nigdy mi to jedno polskie słowo nie wystarczało, by wyrazić (nieraz sama przed sobą), co czuję, jak nazwać jednym, by nie zalewać całym potokiem słów. 

Czasem czuję tak wielką pustkę, w którą się zapadam, że zdaje mi się iż wpadam w nicość. I jak mogłam nie odczuwać tej pustki, skoro nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak nazwać miłość, którą czuję? Chodziłam po omacku, w ciemnościach, które spowijały moją mowę, okaleczoną i niemą. 
Odkrycie słowa nie jest tak ważne, jak jego znaczenie, które się czuje. Bo cóż można powiedzieć o miłości?

Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz