MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 25 lutego 2013

Zniewoleni miłością

Nie będzie Hymnu o Miłości, ani też żadnego aforyzmu. Będzie za to bolesna konstatacja, albo wręcz rewolucyjne odkrycie, że nie można człowieka inaczej kochać, jak tylko będąc gotowym, aż zechce on przyjąć naszą miłość. Każde inne działanie chcące uszczęśliwić drugiego człowieka zasadza się na stwierdzeniu, że altruizm jest wyrafinowaną formą egoizmu. Kiedy kochamy kogoś - za bardzo, albo po prostu kochamy - zniewalamy go swoją miłością.
Taka delikatna i oczekująca forma miłości jest nam doskonale znana, bo zawisła na krzyżu. I tylko zwielokrotnionym w nieskończoności bólem zastanawiam się, jak bardzo musiał cierpieć Chrystus, jak cierpi każdorazowo, gdy człowiek nie jest gotowy na przyjęcie Jego miłości, wręcz ją odrzuca. Umieranie jest więc nieodzowną częścią odrzuconej miłości. Nie tylko zbawienia.
Po śmierci następuje zmartwychwstanie. Zmartwychwstanie człowieka po śmierci spowodowanej odrzuconą miłością jest jak ponowne narodziny świadomości wyostrzonej przeźroczystością zmysłów podczas umierania. Bo choć obumrzeć w człowieku musi tylko ta nikomu niepotrzebna miłość, to odradza się każda komórka. Kiedy przestaje się żyć, dokładnie na trzy dni i tak nie przestaje się myśleć. Śmierć można pokonać tylko prosząc o to, by przestać myśleć. Kiedy jest się gotowym na niemyślenie można wyjść z ciemnego grobu swojego cierpienia. I zamienić modlitwę w codzienne wołanie o niemyślenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz