MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

sobota, 1 czerwca 2013

Podróż balonikiem

K. leci na Sri Lankę. Zaraz będzie wsiadał do samolotu. Poradziłam mu, żeby dobrze się trzymał sznureczka od balonika. Żeby nie spadł. Bardzo się też niepokoję z powodu tego, że K. nie wie, jak się mówi "dzień dobry" po srilancku. A jak będzie brzydko, jak po holendersku? Może na przykład brzmieć "sramnato", albo brzydziej, naprawdę brzydko. Jak po holendersku. Taka Urszulanka, która ukończyła polonistykę musi każdego dnia wielokrotnie powtarzać takie brzydkie słowa. Co gorsze, musiała nauczyć własne dzieci brzydko mówić i jeszcze powiedzieć, że kultura tego wymaga...
Cieszę się, że K. zwolnił mnie z tajemnicy trzymania tej radosnej wiadomości tylko dla siebie. Radość trzeba dzielić. Żeby się mnożyła. K. na Sri Lance będzie wchodził w panteon zasłużonych dla nauki. Oczywiście górnolotnie to powiedziałam, ale K. nigdy nie robi banalnych rzeczy. Kto z nas robi banalne? (Za tydzień spotkanie. Trzeba będzie kupić więcej rzeczy... ;). ) Pomyślałam, że K. może potrzebować inteligentnej asystentki. Wyraziłam gotowość.
Może K. dotknie Azji, o której czytałam u Terzaniego. Może uda mu się ją taką zobaczyć. Nie brak mu wrażliwości, więc pewnie mu się uda. Będę K. towarzyszyła w myślach w jego nowej szkole. Będę też pewnie tęskniła. Zawsze to lepiej mieć przyjaciela na wyciągnięcie ręki, w tym samym Stumilowym Lesie, niż w najpiękniejszej nawet Azji.
- Trzymaj się mocno sznureczka przywiązanego do balonika - powiedziałam do telefonu na pożegnanie.

Znam dotyk tej dłoni od zarania dziejów. To dłoń przyjaciela.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz