Nie przyjęłam do wiadomości diagnozy dotyczącej mojego
kolana. Z całym szacunkiem do doktora, ale po prostu jest ona nie do przyjęcia. Na razie będę żyła ułudą. Od czasu do czasu mogę pozwolić sobie na to, by być jak Ania z Zielonego Wzgórza i odłożyć troski na bok. Przecież Ania to moja ulubiona postać literacka. Na mierzenie się z przeciwnościami losu zawsze jest czas. Myślę, że gorsze od dotknięć fizycznych są te ze sfery ducha i że cios skierowany na ciało jest maleńkim niczym w porównaniu z zamachem na ducha. Ale mogę być w błędzie.
Zdecydowanie nie mogę sobie pozwolić na myślenie o tym. Jeszcze jest czas.
Wiem, to klasyka wyparcia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz