MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 8 stycznia 2013

Wpisując się w stereotyp

Mój dobry znajomy, nie boję się sformułowania duchowy bliźniak, jest jezuitą. Ostatnio wypełnia swoje zadanie w duszpasterstwie powołań. Kilkakrotnie rzucał hasło związane z działalnością duszpasterstwa: "Ludzie dzielą się na tych, co są jezuitami i tych, którzy chcieliby nimi być".
Tak. Dzisiaj przekonałam się o tym dobitnie. A bo to pierwszy raz? Dobitnie dowiaduję się, że hasło nie wzięło się znikąd, z częstotliwością raz na dwa lata. Bo taki jest cykl wizyty duszpasterskiej w naszej parafii. Mieszkam przy ulicy, która jest granicą dwóch parafii i niestety po jej złej stronie. Mieszkanie po niewłaściwej stronie nie przeszkadza całej naszej rodzinie, wszystkim sąsiadom, sporej większości mieszkańców miasta, które ma wiele parafii, a nawet mieszkańcom podmiejskich miejscowości, by uczestniczyć we mszach św. w kościele, potocznie zwanym, kolejowym, w parafii OO. jezuitów (czyli nie w swojej parafii).
Ksiądz, który przyszedł dzisiaj do naszego domu po kolędzie, zaraz po modlitwie i błogosławieństwie powiedział:
- Tu wszystko to jezuici. Tak.
I już w zasadzie nie było co mówić, bo uciął chęć znalezienia jakiegoś tematu, rozmowy, a nawet chęć myślenia.
Od 20 lat (z częstotliwością raz na dwa lata) obserwujemy, jak bardzo księża z naszej parafii chcieliby być jezuitami. Niektórzy są tak sfrustrowani, że nie mogą powstrzymać się od bardzo nieprzyjemnych uwag, wręcz gróźb. Zdarzyło się nam usłyszeć, że nie wyprawią nam pogrzebu.
Duszpasterz, który odwiedził nas dzisiaj zachował się jak gość. W zasadzie wzbudził współczucie, bo wyraźnie dało się w tonie jego głosu odczuć żal za tym, że nie jest jezuitą...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz