MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Transplantacja dobra

Pewna kobieta, która oddała swoją nerkę synowi, powiedziała dzisiaj, że była w lepszej sytuacji od syna, bo łatwiej się daje niż bierze. I choć najwyraźniej mówiła o technicznej stronie przeszczepu, mówiła o byciu dawcą i biorcą narządu i o powrocie do zdrowia po zabiegu, odkryła tym samym jedną z najważniejszych prawd rządzących tym aspektem kontaktów międzyludzkich, który ogólnie zwykło nazywać się pomocą. I w jak prosty, a zarazem głęboki sposób wypowiedź ta obrazuje umiejętność dawania i brania. Człowiek, któremu przeszczepiono narząd do końca życia musi przyjmować leki zapobiegające odrzutowi. Są to leki, które powodują degradację zdrowych narządów i komórek, doprowadzają do poważnych chorób metabolicznych i innych, zaburzają i tragicznie obniżają odporność itd.

Z duszą ludzką jest tak samo. Pomagając komuś przeszczepiamy mu w swoisty sposób serce, dobroć, bezinteresowność, w konsekwencji miłość. Nie żeby ten, któremu się pomaga miał deficyty w/wymienionych. Nie. Ale w każdym darze materialnym, czy niematerialnym dochodzi do duchowej transplantacji. I nie ma przy tym całego zespołu transplantacyjnego, nie ma leków pomagających przyswoić obdarowanemu czyjąś dobroć. Jest tylko ten, który daje i ten, który zostaje obdarowany. Dawca i biorca. I ich wzajemna wrażliwość.
Jakim bezmiarem delikatności wskazane jest posługiwać się dawcy, by potrafił on dokonać przeszczepu daru swojej  dobroci, bezinteresowności i miłości, by przeszczep się przyjął i nie doprowadził biorcy do upadku wiary w drugiego człowieka.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz