MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Dzień Babci

Moja Babcia miała na imię Rozalia.
Miała dwanaścioro wnucząt. Ja byłam siódma z kolei. Skóra zewnętrznych powierzchni dłoni Mojej Babci była gładka i przezroczysta jak pergamin. Trzymałam jej dłoń w swojej i kciukiem i palcem wskazującym naciągałam tę bieluteńką skórę, a kiedy ją puszczałam, stała najpierw nieruchomo niczym postawiony mur, by po chwili, powoli zacząć wracać na swoje miejsce. Babcia zaś opowiadała mi wtedy różne historie. Wśród nich bywały i o duchach, i o zmarłych wstających z trumny w czasie własnego pogrzebu.
Babcia zawsze miała w torebce landrynki, albo odpustowe cukierki miodowe. Nawet latem, w chłodne dni, nosiła chustkę na głowie, bo bała się, że ją zawieje. Szafa Babci wypchana była prawdziwymi kolekcjami mody: na oddzielnych wieszakach dyndały pedantycznie zawieszone skompletowane sukienki z marynarkami, bądź sweterkami, chusteczkami, apaszkami, torebkami, koralami itp.
Pamiętam wiele sytuacji z różnych okresów mojego dzieciństwa i widzę bardziej lub mniej wyraźne obrazy związane z Moją Babcią. Znajdują się w mojej głowie, ale też usytuowane są w konkretnych miejscach. Czasami sny prowadzą mnie do babcinego domu, ale tam mam zakaz wstępu. Może raz we śnie zdarzyło się, że przekroczyłam próg babcinego mieszkania. Tego pierwszego (dla mnie), na Karmelickiej. W pozostałych przypadkach stoję u drzwi i wołam: "Babciu otwórz, to ja". Zza drzwi słyszę: "Nie wolno ci tu przychodzić. Nie teraz". Wpuszcza za to kogo innego - wypraszając mu otwarcie bram nieba. Bo po każdym takim śnie, kiedy czekam i wołam pod drzwiami babcinego mieszkania, umiera ktoś bliski.
Najwspanialsza opowieść Mojej Babci o jej dzieciństwie to ta o spalonym kościele parafialnym. Wraz z kościołem spłonęły "mentryki" jak cudownie przekręcała Babcia i podczas odtwarzania ksiąg parafialnych ojciec dodał każdemu dziecku lat.
Babcia pachniała szminką. Jej twarz była delikatnie pomarszczona i kiedy się jej dotknęło własnym dziecięcym policzkiem - przy pocałunku na przykład - była milutka i mięciutka. Podobnie jak dłonie. Nieraz zostawałam pod opieką Mojej Babci podczas, gdy byłam chora i za mała, abym mogła zostać sama w domu. Grałyśmy w karty, w wojnę. Albo Babcia śpiewała mi piosenki. Pewnie robiłyśmy wiele innych rzeczy, ale te najbardziej pamiętam.
Przed I Komunią dostałam od niej różaniec i łańcuszek z medalikiem. To ona, jak wszystkie polskie babcie, pilnowała i przypominała by się modlić rano i wieczorem i chodzić do kościoła.
Kochałam Moją Babcię taką miłością, jakiej nie da się z inną porównać. Ta miłość nie zdążyła we mnie i ze mną dojrzeć. byt krótko w swoim życiu miałam Babcię.
Ja mam na imię Dorota Rozalia.
I też jestem babcią.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz