- "Nie wiem, czy to jest daleko, ale zdążyłem oglądnąć w telewizorze w samochodzie tylko dwie bajki..."Pamiętam, jak bratanek Mężczyzny, Który Kiedyś Był Chłopcem w dzieciństwie mówił, że jego ciocia mieszka "za górami, za lasami, hen...", ale bratanek był dzieckiem gór, to i filozofię góralską miał we krwi. Natomiast spotkany wczoraj Filip nie pamiętał nazwy miejscowości, z której pochodzi. Wiedział, że na pewno nie mieszka w Krakowie, ani na Śląsku. No i ta odległość dwóch bajek...
A ja jadąc do mojej pracy na spotkanie z Filipem z pewnością dotarłam do innej bajki, niż ta, która jest moją codziennością. Kiedy samochód znalazł się na Krzyżówce - swoją drogą, dlaczego mówi się "na Krzyżówce" skoro Krzyżówka jest nazwą miejscowości? - na drodze, trawersującej stok góry, za którą już zaraz, za kilka scen z bajki jest Krynica-Zdrój, to w dolinie poniżej rozpościerały się zmrożone mgły, których koloru nie znalazłby w palecie barw swojej wyobraźni pewnie i sam Nikifor Krynicki. Ponad mgłami świeciło słońce, niebo miało niezwykłą głębię i gdyby nie czucie mocnego przywierania auta do drogi, miałoby się wrażenie, że ta lazurowo-szafirowa głębia nieba wciąga podróżujących, jak niegdyś pewną małą dziewczynkę trąba powietrzna wciągnęła do Krainy Oz. Jednak kiedy minęło kilka chwil, auto pokonało pewną odległość, a w bajce upłynął czas zapewne wiele dłuższy, zmieniła się sceneria i tło. Powietrze stało się nieprzeniknioną zamarzniętą mgłą. Zniknęło światło słońca, niebo gdzieś się zatraciło, a gałęzie i korony drzew uginały się od szadzi, która zamieniała świat w rzeczywistość jak z bajki Andersena, tej o Królowej Śniegu. Wokół było aż ciężko od zamarzniętych cząstek mgły, co dawało wrażenie jakby powietrze było zadymione, zakurzone, popielato-mroźnym dymem. Okolica stała się bardzo nieprzyjemna, wręcz straszna. Wiało lękiem lasu czarownic i strzyg i tak było niemal do samego końca drogi, na której spotkałam Filipa, który, by się ze mną spotkać, pokonał odległość nie krótszą, nie dłuższą, a na dwie bajki...
Zdjęcie zapożyczyłam, za to własnoręcznie dostosowałam... |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz