MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

sobota, 18 grudnia 2010

Tajemnica Nocy Bożego Narodzenia

Niedziela, 19 grudnia, 2010 r.

Należy tu nadmienić, że złośliwa maszyna, jaką jest komputer, a jeszcze w połączeniu z internetem to już do potęgi, pożarła mi wczorajszy tekst o Tajemnicy Nocy Bożego Narodzenia. Nad tekstem pracowałam kilka godzin. Następnych kilka godzin szukałam go w całej cyberprzestrzeni, ale niestety nie znalazłam i dlatego przez jakiś czas tytuł świecił pustką. Po okresie złości, jaką ten fakt we mnie wzbudził, przyszła chęć ewentualnego odtworzenia zagubionej treści. Próbowałam, ale tego nie da się zrobić. Bo napisałam wczoraj w tym zagubionym tekście, że śmiem podejrzewać, że będą problemy w tym roku z Bożym Narodzeniem. Moje podejrzenia biorą się z całkiem realnych przyczyn. Mianowicie Mężczyzna, Który Kiedyś Był Chłopcem postanowił w tym roku zrobić najpiękniejszą szopkę w swoim życiu. Do tego celu miał już w latach ubiegłych zakupione figurki. Zwykle figurki uczestników Nocy Bożego Narodzenia wkładał do naprędce przygotowywanej szopki z jakiegoś pudła zaaranżowanego niezgorzej na grotę skalną, bądź na szopkę, ale zawsze było tak, że oprócz figurek w szopce na koniec lądował jeszcze kot. A bo to szopka postawiona na akwarium, które oddawało szopie swoje ciepło i pozwalało stworzyć przyjemną atmosferę, okazywała się być najlepszym miejscem na popołudniową kocią drzemkę. Nie ma już co prawda wśród żyjących czworonogów prawdziwego Łomniczańskiego Zbója nad Zbójami, Harnasia, który do zwyczajów świątecznych wprowadził zwyczaj popołudniowej leniwej drzemki w szopce na sianku, ale za to wszystkim wiadomo, że w naszym domu od tego roku zamieszkuje Córka Króla Syjamskiego i Syn Dzikiego Żbika. Należy się po prostu spodziewać, że też będą chciały mieć zwyczaj odbywania popołudniowej drzemki w szopce. Ale dwa futrzaki nie zmieszczą się równocześnie do szopki, bo nikt nie będzie wkładał małych figurek do pudła o rozmiarach na dwa koty! A wytłumaczyć kotom, że do szopy wchodzi się pojedynczo też się raczej nie da. Toteż Mężczyzna, Który Kiedyś Był Chłopcem myślał i myślał jak by tu te nasze futrzaki przechytrzyć. W wyniku tych przemyśleń w domu pojawiło się kiedyś przepiękne białe pudełko z przeźroczystą przykrywką. Pomyślałam sobie, że przyda się na moje szpargały, których na biurku namnożyło się w ilościach przekraczających nawet mój zmysł estetyczny i świadomość higieny pracy. Pracowałam wszak nad materiałami z cyklu "Anioły Mojego Dzieciństwa" i ze strychu przewędrowały, do mocno już pękającego w szwach domu, stare rodzinne zdjęcia i szpargały potrzebne do tej pracy. Ale Mężczyzna, Który Kiedyś Był Chłopcem powiedział bez obcesowo: "To jest moje pudło", po czym w domu pojawiły się jakieś kartonowe podstawki i zwykły szary papier, z rodzaju tych, które wkłada się jako wypełniacze do pudeł z butami. Czyli byle jaki. Następnie, któregoś popołudnia przedpokój zamieniono w pracownię plastyczną, w celu przemiany podstawek kartonowych i tego zwykłego szarego, byle jakiego papieru, w ściany groty skalnej. Ze dwa dni grota dostała na wyschnięcie. W tym czasie Mężczyzna, Który Kiedyś Był Chłopcem wpadł na genialny pomysł przyklejenia (!) uczestników Nocy Bożego Narodzenia do dna pudełka, które nie wiem, czy już w tym czasie było podłogą szopy, czy też jeszcze nie, po czym zaczął kombinować nad oświetleniem szopki. Mimo, że nie wyobrażałam sobie, aby Grota, w której przyszło na świat Dzieciątko oświetlona była sznurem elektrycznych lampek choinkowych, ale nie odzywałam się wcale. Logika mojego postępowania była prosta i zasadna: nie krytykuj, sama nie będziesz krytykowana. Zwłaszcza, że mnie przydzielono zadanie stworzenia choinki, która bezpiecznie i w całości przetrwa w te Święta przy dwójce naszych maleńkich wnucząt no i przy futrzakach, które z każdej nowości w domu potrafią cieszyć się najbardziej, wręcz dziką radością. Tak też trwały prace nad oświetleniem groty. Ile pociętych zostało wtedy kabli, starych ładowarek od telefonów komórkowych, to tylko Mężczyzna, Który Kiedyś Był Chłopcem wie. No, może jeszcze Córka Króla Syjamskiego i Syn Dzikiego Żbika, bo co udało im się zwędzić do zabawy, to ich. Nie, powiem, ja też coś wiem na ten temat, bo ktoś w tym domu sprząta, nomen omen, na Boga. Następnie pojawiło się w domu sianko, które najpierw Mężczyzna, Który Kiedyś Był Chłopcem wypożyczył futrzakom do zabawy: niech mają, przecież im też się coś od życia należy, skoro całe życie przebywają w naszym mieszkaniu (przecież i tak ja sprzątam), po czym i tu uwaga, uwaga... sianko zostało przyklejone do dna szopki, tj pudełka. Dziwiłam się, bo mi samej taki pomysł by do głowy nie wpadł, ale jak się szybko okazało był on uzasadniony w stu procentach.  Mianowicie, skoro szopa miała już wnętrze, trzeba było pomyśleć o jej zewnętrznym wystroju. Najlepiej do tego celu nadawał się dekoracyjnym papier pakunkowy zakupiony w supermarkecie z wyglądu przypominający noc grudniową. A owinąć pudło w papier pakunkowy, to jak zapakować prezent. Pudłem trzeba manewrować do góry i na dół, na jeden bok, na drugi... aż do szóstego boku włącznie. I co by wtedy było, gdyby każde źdźbło suchej trawy nie było przyklejone do podłoża? Siano fruwałoby wszędzie. A tak nie zrobił się żaden bałagan w szopie. Po skończonych pracach wszelakich Mężczyzna, Który Kiedyś Był Chłopcem zaprezentował mi iluminację groty, która w ostateczności okazała się być zrobiono z diodowej żaróweczki i światło, które owa żaróweczka daje do złudzenia przypomina poświatę księżyca i Gwiazdy Północy, wdzierające się delikatnie przez szczeliny w skałach do groty.
I zapewne nie wiesz gdzie się kryje obawa wyrażona w zdaniu, że będą problemy w tym roku z Bożym Narodzeniem. Otóż, ze zgrozą uświadomiłam sobie, że Mężczyzna, Który Kiedyś Był Chłopcem z uczestników Nocy Bożego Narodzenia zrobił zakładników najpiękniejszej szopki w swoim życiu. Jest tam Dzieciątko, Maryja, Józef, bydlątko, kilka owiec i w ostatniej chwili stwierdziłam, że również są Trzej Królowie. I w dodatku sama przyłożyłam do tego swoje ręce. Do zrobienia wystroju zewnętrznego groty potrzebne były cztery ręce, w tym dwie moje. Wszystkim już wiadomo, że wszystkie postaci zostały dokładnie przyklejone do podłoża. Ja zaś widziałam, że szopka najpierw została dookoła oklejona szeroką taśmą samoprzylepną, potem opakowana papierem imitującym noc grudniową, a następnie raz jeszcze oklejona szeroką taśmą samoprzylepną. I nie ma w niej żadnego bocznego wyjścia! I jak Dzieciątko teraz urodzi się gdziekolwiek poza naszą szopką? W jaki sposób przyjdzie do WSZYSTKICH z dobrą nowiną? Jest jeden tylko sposób, żeby WSZYSCY dowiedzieli się , że "Maleńka Miłość w żłobie śpi", że niesie pokój i nadzieję, żeby WSZYSCY mogli się tym cudem zadziwić po raz kolejny w swoim życiu. Chcąc przeżyć te najpiękniejsze chwile, tak po prostu, tak zwyczajnie i tak normalnie WSZYSCY będą musieli przyjść właściwej nocy do naszego domu, do naszej szopki... Drogowskazem niech będzie przystrojony w iluminację z sopelkowych diod balkon naszego sąsiada, który niczym Gwiazda Betlejemska przyprowadzi Was, Wędrowców, do najpiękniejszej szopki w życiu zrobionej przez Mężczyznę, Który Kiedyś Był Chłopcem.
Taka jest Tajemnica Nocy Bożego Narodzenia.
No, ale tak jak napisałam to wczoraj, to nie da się tego już nigdy w życiu napisać!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz