MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 7 grudnia 2010

Najpiękniejsza i Najodważniejsza Kobieta w Moim Życiu (cykl: Anioły Mojego Dzieciństwa)

To Moja Mama swoim przykładem  nauczyła mnie bohaterstwa w zwykłym codziennym życiu. I modlitwy, do której nie składa się rąk jak do zwykłego pacierza i nie wymawia się wyuczonych słów. Jej życie nie było łatwe. Miała czworo dzieci i męża, który nigdy nie był dla niej wsparciem, bo najczęściej w życiu borykał się z własnymi słabościami i nieumiejętnością zmierzenia się z trudną dla wszystkich, dla niego widać trudniejszą, rzeczywistością. Bywały dni, że budowały go zawodowe sukcesy i zwycięstwa, ale tych widać doświadczał mniej, skoro nie budowały go one do tego, by być wsparciem dla Mojej Mamy. Kochał ją mocno, najmocniej ze wszystkich, których kochał w swoim życiu, bo gdyby nie jego miłość, to co dodawałoby jej takiego piękna jak na tym zdjęciu oraz sprawiłoby, że zapisała się w mojej pamięci jako Najpiękniejsza Kobieta w Moim Życiu? Moja Mama pracowała w bibliotece. Znała przez to większość mieszkańców Mojego Miasta i była rozpoznawalna przez jeszcze szersze kręgi, niż te, które ona zapamiętywała. Przy tym miała niebywałą zdolność do przekręcania nazwisk wszelakich. W czasie Kiedy Ja Byłam Małą Dziewczynką była dla mnie oknem na szeroki świat. Mój świat ograniczał się do wolnej przestrzeni rozpościerającej się za Naszymi Blokami, które stały na skraju Mojego Miasta, kilku uliczek przesiąkniętych wtedy jeszcze mocno galicyjskim nastrojem i klimatem, Szkoły, Kościoła i ludzi, z którymi spotykałam się na co dzień i teraz stanowią tło wszystkich tamtych zdarzeń. Moja Mama wracając ze swojej pracy opowiadała u ludziach, którzy przychodzili po książki i przynosili w zamian opowieści swojego życia. Opowiadała o Koleżankach z Pracy, które stawały się dla Nas częścią naszego życia. Ale opowiadała też treści artykułów z gazet o całkiem obcych i odległych ludziach, o losach których przeczytała i tak mocno ją przejęły, że musiała Nam o nich opowiedzieć. Bo Moją Mamę zawsze przejmował bardziej los innych niźli jej własny. Nasz Dom dzięki Mojej Mamie zawsze był pełen ludzi. Przychodziły ciotki z wujkami, ale najczęściej wpadali odwiedzać Nas Kuzynowie i Kuzynki. Nieraz miałam wrażenie, że spędzają więcej czasu u nas niż w swoich rodzinnych domach. Moja Mama miała dwie Stasze Siostry, jedną o 9 lat, drugą o 10. Kiedy Starszym Siostrom Mojej Mamy urodziły się dzieci, Moja Mama była akurat w wieku, kiedy można je było zostawić pod jej opieką. Tak też Starsze Siostry Mojej Mamy podobno robiły. I pewnie Moja Mama była dla Moich Kuzynek i Kuzynów tym, kim dla mnie była Weronka.  Nasze Kuzynostwo wyjeżdżało z Nami na wczasy, jeździło latem na wycieczki i uczestniczyło żywo w życiu Naszej Rodziny. Gdy potem, po wielu latach, które oddzieliły i mnie, i Moje Rodzeństwo i Moje Kuzynostwo od lat dziecinnych, Kuzynka wróciła do domu niebieskiego, Moja Mama przeżyła jej śmierć, jak śmierć własnego dziecka, które kilka lat wcześniej pożegnała. Bo Moja Mama zawsze niepokoiła się, kiedy Mój Straszy Brat nie wracał na czas do domu. Niepokoiła się do tego stopnia, że obdzwaniała milicję, szpital, pogotowie i nawet prosektorium w poszukiwania pierworodnego, który zdawał się być biblijnym Synem Marnotrawnym, a był przecież wtedy zwykłym nastolatkiem. W końcu doczekała się telefonu z policji z wiadomością, którą przeczuwała każdą komórką swojego organizmu od początku świata.

Za męstwo i odwagę, za najpyszniejsze pierogi w świecie i najlepsze ciasto drożdżowe zawijane z kakaem, za posiadanie i nauczenie Nas wrażliwości i otwartości na potrzeby innych ludzi, za każdą chwilę oddaną Nam, wręczam Mojej Mamie Medal lśniący blaskiem, promienny jasnością i emanujący ciepłem chybotliwego płomienia świecy, która płonie w mym sercu dla pamięci.
Posted by Picasa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz