Pewna kobieta tak zapamiętała się w kłamstwie, że po wielu latach regularnego i chorobowego wręcz kłamania dziś nie ma rozeznania pomiędzy fikcją a rzeczywistością. Stworzyła świat zupełnie nierealny, w którym się w końcu zgubiła. I to zgubiła się doszczętnie. Nikt z zewnątrz nie jest w stanie przebić się przez pancerny przeźroczysty mur do wnętrza jej choroby, a i ona straciła świadomość, że istnieje coś na zewnątrz, co być może jest trudne, ale rzeczywiste, realne.
Wszystkie dzieci tej kobiety kłamią jak najęte. Kłamstwo wyssały z mlekiem matki. Nawet do głowy im nie przyjdzie, że życie powinno być zbudowane na prawdzie. Kto wie, czy znają to pojęcie. Są uzależnione jak matka.
Kłamstwo jest takim samym nałogiem jak wszystkie pozostałe. Uzależnia człowieka w pełni, by posiąść go we władanie, sponiewierać i pozbawionego człowieczeństwa porzucić gdzieś na pustyni uczuć w bezmiarze upodlenia i chorobowego otępienia. I jak w przypadku każdego nałogu, całe otoczenie jest bezsilne. Może tylko przyglądać się w swej niemocy, jak nałóg pochłania uzależnionego.
Dlatego należy wystrzegać się nawet najniewinniejszego i najmniejszego kłamstewka. Bo raz posiane w człowieku, będzie rosło jak baobab na planecie Małego Księcia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz