MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 6 listopada 2012

Światełko pamięci dla Cmentarza Łyczakowskiego. Z cyklu: Lwów - lektura obowiązkowa dla wszystkich.

Widziałam wiele cmentarzy bardziej zaniedbanych niż ten na Łyczakowie. Zarówno na Ukrainie - polskich, jak w Polsce - łemkowskich, czy żydowskich. Nekropolia Łyczakowska nie rodzi smutku. Rodzi nieopisany ból, jak wszystko w starym Lwowie.
Odziany w barwy jesieni cmentarz zachęcał do odwiedzin i specyficznej nostalgii. Leży na wzgórzu, bo tak planowano miejsca pochówku. Zza murów głównego wejścia prześwitywało światło. Zdawało się, że jest to owo najjaśniejsze światło, które prowadzi umarłych do życia. Żyjącym pozwalało przejść przez kurtynę, za którą napisy nagrobne krzyczały, że "to Polska właśnie". W prawdziwej kontemplacji przeszkadzały tłumy turystów zorganizowanych w wycieczki i głośno mówiący przewodnicy. Dlatego niejednokrotnie chowaliśmy się za pomnikami, czy w bocznych alejkach, by w ciszy doświadczyć bólu, który równocześnie był jakimś niezaznanym do tej pory uczuciem, od którego wywracało duszę, jakby wiatr w człowieku, w środku hulał.
Grobowce Gabrieli Zapolskiej i Marii Konopnickiej są blisko przy wejściu, niedaleko od siebie; obie panie leżą w Alei Zasłużonych. Gabriela Zapolska tak naprawdę nazywała się Maria Gabriela Korwin-Piotrowska, Śnieżko-Błocka po pierwszym mężu, Janowska po drugim. Obie panie na czasy, w których żyły były skandalistkami. Do dziś nie wiedzieć, która większą. Przy grobie Konopnickiej odśpiewaliśmy Rotę, jak niegdyś przy pomniku Jerzego Wołodyjowskiego Pieśń o Małym Rycerzu. Myślałam, że stać mnie będzie na śpiew. Przeliczyłam się, głos uwiązł mi w gardle. Tuż obok Konopnickiej leży profesor Banach, wybitny polski matematyk z Uniwersytetu Lwowskiego, który (podobnie jak wspominany wczoraj Zbigniew Herbert, w czasie II wojny światowej karmił wszy w Instytucie Badań nad Tyfusem Plamistym i Wirusami, co skutecznie chroniło go przed represjami ze strony okupanta niemieckiego). Spoczywa w grobowcu kupieckiej, lwowskiej rodziny Riedlów. Po drugiej stronie alejki znajduje się grobowiec rodziny Gorgolewskich. Nazwisko to Polakom nie jest znane.  Nam wtedy również niewiele mówiło. Dopiero, gdy zobaczyliśmy dzieło najsłynniejszego z rodu - Zygmunta, zrozumieliśmy dlaczego w alei zasłużonych. Zbigniew Gorgolewski wygrał konkurs na projekt Teatru Wielkiego (dziś opery). Eklektyczny gmach (łączący elementy i treści z różnych stylów, epok i kierunków artystycznych) raz zobaczony z zewnątrz i wewnątrz, pozostawia niezapomniane wrażenie.
Grób Juliana Konstantego Ordona, powstańca listopadowego, którego Adam Mickiewicz uśmiercił w swym poemacie Reduta Ordona, zdobny jest w okazały i wyjątkowy pomnik. Po samobójczej śmierci Ordona na emigracji we Włoszech dwa miasta: Kraków i Lwów konkurowały o sprowadzenie jego zwłok do kraju. I tak Lwów postawił piękny monument.
Jest grób - pomnik Seweryna Goszczyńskiego, romantycznego, kresowego poety; działacza niepodległościowego. Goszczyński był jednym z uczestników spisku podchorążych w 1830 roku i uczestniczył w ataku na Belweder; walczył w Powstaniu Listopadowym (w randze kapitana), a po jego upadku zakładał w Galicji organizacje niepodległościowe, na emigracji wraz z Adamem Mickiewiczem działał w Kole Bożej Sprawy (inaczej kole towiańczyków), by na koniec swojego życia w blasku chwały wrócić do Lwowa.
Gdzieś jest też grób Artura Grottgera. Dokładnie w miejscu, które sam dla siebie wybrał. Choć ten romantyczny malarz, uczestnik Powstania Styczniowego, autor cyklu Kartonów o Powstaniu Styczniowym, chory na gruźlicę zmarł w sanatorium we francuskich Pirenejach, jego ciało, jak wielu innych Polaków, trafiło na Łyczakowski Cmentarz. Sprowadziła je narzeczona Artura, Wanda, nieco ponad pół roku po jego śmierci. Niespełniona miłość Artura Grottgera, to oddzielna wielka i piękna historia, podobnie jak wielkie i piękne są historie wszystkich spoczywających na najsłynniejszej lwowskiej nekropolii.
Skoro jesteśmy już w ramach czasowych Powstania Styczniowego i przy grobie Artura Grottgera,  blisko jest do kwatery Powstańców. Każdy krzyż udekorowany jest biało-czerwoną wstęgą, wszak to czas zaduszny. Choć w tym miejscu zapewne sami święci spoczywają. Młodzi mężczyźni i chłopcy przykryci darnią ojczystej ziemi z krzyżem na kopcu, jak z pochodnią jaśniejącą w mroku umarłej wieczności, czekają na ciała zmartwychwstanie, a ich dusze zapewne radują się na niebiańskiej uczcie.

Spacer, nawiedzenie, modlitwa, rozmowa, rozważania i to uczucie, jakby wiatr hulał w duszy... Szelest liści pod nogami, a nad głową żółte i złote drzewa na tle szafirowego nieba, nagromadzenie pomników historii ludzi i Ojczyzny to nic, to tylko przygotowanie do wszystkiego, co zawładnie uczuciem po przekroczeniu progu do świata kwitnących białych krzyży Orląt Lwowskich.


Tu jest ojczyzny duch, który nas trzyma
Złączonych w jedność ramieniem olbrzyma;
Tu jest ojczyzny duch, którego ciało
Z nas się poczęło i w nas będzie trwało!

O Polsko-matko! Błogosław nam z dala...

(Maria Konopnicka "Na jedność tułaczy")




Główna brama Cmentarza Łyczakowskiego we Lwowie


Grób Gabrieli Zapolskiej
na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie



Grób Marii Konopnickiej
na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie
(na lewo znajduje się grobowiec Riedlów,
w którym pochowany jest prof. Stefan Banach)



Grób Juliana Konstantego Ordona
na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie


Cmentarz Łyczakowski we Lwowie


Kwatera Powstańców Styczniowych
na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie


Wzruszająca inskrypcja na nagrobku
na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz