MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 1 listopada 2012

Ludmiła Remi

Druhna hm. Ludmiła Remi z hm. Tadeuszem Rychlakiem
podczas Zjazdu Hufca w 2007 r.
Druhny Remiowej, bo tak zawsze o niej mówiliśmy, nie sposób zapamiętać inaczej, niż jako kobietę niezwykle delikatną i wrażliwą. Delikatna z postury, wrażliwa na Ojczyznę. Bo wnętrze miała mocarne, przygotowane i wyćwiczone w służbie Bogu, Polsce i bliźniemu. Całkiem, jak w Przyrzeczeniu Harcerskim, które złożyła w I Żeńskiej Drużynie Harcerskiej im. Emilii Plater w wieku 14 lat, w rodzinnym Buczaczu w 1936 roku, tuż przed II wojną światową. Zanim wojna zburzyła stary porządek Europy, druhna Ludmiła zdążyła już nauczyć się odpowiedzialności i kierowania zespołem, pełniąc funkcję drużynowej. Pierwsze dni wojny przyniosły aresztowanie jej ojca przez służby NKWD; dalsze losy wojenne przywiodły rodzinę Kosturkiewiczów,  już bez ojca, który nigdy nie powrócił, na Sądecczyznę, do Rytra.

Pani Ludmiła stała się sądeczanką w 23 roku życia i była nią przez 67 lat. Wyszła za mąż za  Zenona II Mariana Remiego, syna słynnego sądeckiego architekta. Wiele kamienic, perełek sądeckiej architektury, jest dziełem Zenona I - ojca. Owdowiawszy w latach sześćdziesiątych minionego wieku, samotnie wychowywała troje dzieci, w tym następcę rodowej profesji Zenona III Andrzeja Remiego.
Życie rodzinne i społeczne, a także - śmiało można powiedzieć - zawodowe, toczyło się wokół szczytnych ideałów harcerskich. Choć ojczyzna i organizacja były zniewolone totalitarnym ustrojem. A może przede wszystkim dlatego. Mąż pełnił funkcję hufcowego Męskiego Hufca.

Komendant chorągwi w imieniu Naczelnika ZHP
wręcza Druhnie Remiowej Złoty Krzyż za Zasługi dla ZHP
Opowiadano, że w stanie wojennym, w domu Remich mieszczącym się w kamienicy zaprojektowanej przez Zenona I na rogu ulic Narutowicza i Sygańskiego, tuż za kościołem św. Kazimierza, organizowane były spotkania i zbiórki środowisk harcerskich.
W nowej rzeczywistości, po 1989 roku, Druhna Remiowa zasiliła szeregi Kręgu Seniorów "Szumiący Bór", działającego przy Hufcu ZHP im. Bohaterów Ziemi Sądeckiej w Nowym Sączu. Wielokrotnie odznaczana odznaczeniami harcerskimi. Ostatnio Złotym Krzyżem za Zasługi dla Związku Harcerstwa Polskiego w 2007 roku na Zjeździe Hufca, oraz odznaką Zasłużony dla Hufca ZHP Nowy Sącz im. Bohaterów Ziemi Sądeckiej, w czasie uroczystości upamiętniających 100-lecie Harcerstwa Sądeckiego podczas gali przeprowadzonej 11 listopada 2011 r. w Małopolskim Centrum Kultury "Sokół".

Zenon I i Zenon III są architektami Stanicy Harcerskiej w Kosarzyskach, dzieła wielu wybitnych sądeczan, dla troski i dbałości o wychowanie młodych pokoleń. Choć pewnie, gdy dzieło powstawało w latach dwudziestych XX w., nikt nie przypuszczał, że tylu pokoleniom się przysłuży. Stanica Harcerska to temat rzeka, to kwintesencja życia sądeckich harcerzy, ich wychowania do wartości.

Każda rozmowa z Druhną Remiową, każde z nią przebywanie, to jak audiencja u królowej. Nie dlatego, że trzeba było trzymać się sztywnej etykiety. Dlatego, że emanowała z niej dystynkcja i szlachetność. Mądrość i doświadczenie. Ale przede wszystkim dlatego, że była w niej wielka ciekawość drugiego człowieka. Nie wiem, jak ona to robiła, że mnie pamiętała - zawsze widywałyśmy się w szerokim instruktorskim gronie. Ale zawsze, ilekroć miałam okazję z nią porozmawiać, zagadywała na temat naszej ostatniej rozmowy, planów, którymi się z nią dzieliłam, itp.
Ostatnio spotkałam się z nią w maju tego roku. Spieszyłam się na spotkanie do hufca, miałam niewiele czasu. Zobaczyłam ją zmierzającą pewnym krokiem - zawsze chodziła pewnym krokiem - ku kaplicy szkolnej, jak zwany jest kościół św. Kazimierza. Przystanęłam, by porozmawiać. Takich okazji się nie marnuje. Uściskała mnie serdecznie, jak zawsze. Nawet się ucałowałyśmy w policzki, jak bliskie znajome. Podczas rozmowy cały czas trzymała swoją dłoń na moim ramieniu. Miałam ochotę wycałować tę delikatną dłoń starej kobiety, na której odcisnął się olbrzymi kawał historii Ojczyzny, Sądecczyzny i harcerstwa.
- Idę na nabożeństwo majowe. Póki jeszcze mogę. Tak lubię majówki... - powiedziała, jakby tłumacząc swoją obecność w tym miejscu. - A już nie czuję się tak dobrze. Starość mi doskwiera, druhno.
- Druhno... - zdążyłam zaledwie powiedzieć, ponieważ nie czekając, mówiła dalej:
- W moim wieku już czeka się, kiedy człowieka wezwą tam do góry. Już tęskni się. Już by się chciało. Niech druhna nie protestuje i nie mówi mi nic. Niech druhna robi to, co robi. Ja wiem, jaki to trud i błogosławieństwo. Dziękuję druhnie.

Druhna Remiowa odeszła dzisiaj, 1 listopada 2012 r. krótko po północy. Wielkie to szczęście dla niej zostać powołaną do grona świętych właśnie w dzień, kiedy Kościół obchodzi uroczystości Wszystkich Świętych. Prawdziwie błogosławiona. Wszak błogosławiony, znaczy szczęśliwy. A ja zostałam z takim pięknym przesłaniem, jak z modlitwą, którą wypowiedziała podczas naszego ostatniego spotkania. Myślę, że mogę to przesłanie podzielić z całą harcerską bracią, która weszła w drugi wiek służenia Bogu, Polsce i człowiekowi.

Sądecka Ziemia oddała kolejną swoją wierną córkę Niebu.
Cześć Jej pamięci. CZUWAJ !



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz