MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 26 listopada 2012

św. Teresa

A więc, to ona. Cała z wosku, jakże różna od wyobrażeń zapisanych w pamięci kilkuletniej dziewczynki. Przede wszystkim inna jest góra. Szczyt zmalał, pozbył się drzew, bitą drogę wyłożono trotuarem z modnych betonowych kostek. Jasny, słoneczny dzień końca listopada pozwolił wedrzeć się światłu w miejsce, które przez ponad czterdzieści lat tkwiło w nieprzeniknionym mroku mojej wyobraźni i pamięci. Nosiłam je w sobie nie wiedzieć czemu tak długo osierocone, zamiast już dawno skierować swoje kroki do zaaranżowanego grobu Świętej.
Przez tę jasność panującą naokół kompletnie straciłam orientację. Do tego kaplica wadowickiego Karmelu pełna była ludzi. Ruszyłam, jak się zaraz okazało w odwrotnym kierunku, nim dotarłam do ołtarza Świętej patronującej mojemu życiu w czasie Kiedy Ja Byłam Małą Dziewczynką. Nie potrafiłam wywołać emocji jakie towarzyszyły mi niegdyś podczas krótkich wizyt na Karmelu u św. Teresy, ale odczułam przeszywający spazm, który zazwyczaj jest udziałem wędrowca wracającego do bezpiecznego domu po długiej i trudnej tułaczce.
Piękna pani z półprzymkniętymi powiekami leży najspokojniej w świecie niewzruszona, jak niegdyś, w bocznej nawie wadowickiego Karmelu, choć w moim życiu wydarzyło się tyle! Ale i ona zdążyła zostać doktorem kościoła, aczkolwiek zdaje się nic sobie z tego nie robić. W latach minionych, w wyobrażeniach i w pamięci widywałam ją w innej szacie, w niebieskiej. Dziś wiem, że musiał to być brązowy habit zakonny, w którym ją tym razem zastałam. To głowa Świętej spoczywa na niebieskich atłasowych poduszkach. Tajemniczy uśmiech malujący się na jej ustach kazał mi się w nie wpatrywać jak niegdyś, może wyszepce coś, co usłyszę wreszcie? Wianek z białych róż na głowie i pnące się po jej dziewiczym łonie różowe królewskie kwiaty, tak działające na dziecięcą wyobraźnię, zdobią skromne, zakonne szaty. Do Nieba poszła boso i tak wędruje przez swoją wieczność. Najważniejsze jest, że w swej wędrówce zawsze jest na miejscu. Choć wadowiccy karmelici szczycą się innymi punktami swojego sanktuarium, dla mnie, dla dziewczynki, która we mnie żyje najważniejszym miejscem na górce jest ołtarz św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Małej Teresy. Świętej, która pozwalała nam, dzieciakom patrzeć na swój wieczny sen, będący równocześnie trwaniem w spoczynku i działaniem.
Nigdy nie czytałam, ani nie słyszałam od nikogo jej słów, ale one tkwiły we mnie zawsze. Musiała mi je powtarzać bezgłośnie za każdym razem, gdy do niej przybiegałam wystraszona mrokiem parku i kaplicy, całego Karmelu. Kwitły we mnie, podsycane pozazmysłowym przeświadczeniem, że są treścią mojego życia.


"Pan Bóg dawał mi zawsze pragnienie tego, czym chciał mnie obdarzyć".  Św. Teresa





A więc to ona, św. Tereska od Dzieciątka Jezus.
Wadowicki Karmel. Sanktuarium św. Józefa "na górce".



Ołtarz św. Tereski od Dzieciątka Jezus.
Wadowicki Karmel. Sanktuarium św. Józefa "na górce".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz