Starsza Pani powiedziała mi dzisiaj z wielkim przerażeniem w oczach i bólem w sercu, że została okradziona przez Pracownika Administracji. Pracownik Administracji, który uchodzi za szanowanego fachowca, od dłuższego czasu planował rzekomą kradzież 36-letnich pokręteł od baterii nad wanną w łazience Starszej Pani. Przygotowywał się skrupulatnie i sprzedał owe pokrętła na pniu. Założone pokrętła nie działają. Tak mówi Starsza Pani. A nikt już przecież nie produkuje dziś tak wspaniałych i dobrych jakościowo pokręteł, jakie produkowano w tamtych czasach. Wszak Starsza Pani sprowadziła się do swojego maleńkiego mieszkanka na osiedlu w 1975 roku.
Pamiętam mieszkanie, jakie w tym samym czasie "dostali" moi rodzice: nie zamykające się drzwi do łazienki. Drzwi nie zamykały się, ponieważ framuga była nieco szersza, niż skrzydło drzwi. Stara (!), używana kuchnia gazowa w nowym, oddanym do użytku mieszkaniu. Moja Mama nie składała reklamacji, bo nawet nie wiedziała, że przysługuje jej takie prawo. Wielkie okno balkonowe z pojedynczą szybą. Drugą szybę wstawiono kiedy zmienił się ustrój polityczny (co miało jedno z drugim wspólnego?) Odklejające się tu i ówdzie podłogowe płytki PCW. Rodzina zakryła je skrzętnie dywanem. I wiele innych usterek, których wymienić nie sposób, bo ani czas, ni miejsce ku temu.
Starsza Pani jest zbulwersowana i rozgoryczona tym, że została tak podstępnie okradziona przez człowieka, którego uważała za uczciwego. A bo to można spodziewać się uczciwości od normalnego człowieka, jak nawet ludziom kościoła wierzyć nie można?
I w wielkim zaufaniu, jako mądrej i światłej kobiecie, powiedziała mi na ucho (choć znajdowałyśmy się same w mieszkaniu Starszej Pani), jakich oszczerstw słownych na temat śp. prezydenta dopuścił się... wiesz dziecko, taki wielki dostojnik kościoła w Polsce!?
Starsza Pani pluje na PRL. Zawsze twierdziła, że zdemoralizował społeczeństwo. ( W tych opowieściach Starsza Pani i osobliwe przypadki jej znajomych są poza nawiasem). Nauczył ludzi nieuczciwości w życiu i pracy. Wszyscy kradli. Jedni więcej, albo mniej, ale kradli. Wszystko było jednym wielkim oszukaństwem i nieuczciwością za rządów PRL.
- A teraz, moje dziecko, synusiowie tamtych tatusiów, co codziennie wracali z pracy w PRL-u z kradzionymi rzeczami, rządzą naszym krajem i kościołem!!!
Tylko tych pokręteł nikt już dzisiaj takich nie produkuje.
I Starsza Pani chciałaby z tym wszystkim do prasy...
A ja myślę, że szkoda, że Starsza Pani nie wzywała fachowca do naprawy pokręteł radioodbiornika.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz