MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

środa, 18 maja 2011

Czynienie życia słodkim

Do Watykanu zawiozłam tyle westchnień, że gdy potem jedna z Osób zapytała:
- Westchnęłaś za mnie?
- Tak. Wzdychałam tyle, że zaraz służby medyczne zjawiły się przy mnie i podjechały ze trzy karetki! - odpowiedziałam.
Ale to było potem, to znaczy po powrocie.
A tak naprawdę do Watykanu zabrałam ze sobą wielki bagaż westchnień i próśb. Czasem jest tak, że prosić samemu, to mało. Trzeba więcej proszących serc i ust. Moje serce i tak jest powiększone, o czym poinformowali mnie ostatnio lekarze (tak, jakby trzeba było w tym celu robić specjalistyczne badania). Gadać też lubię: sama ze sobą i z moim Bogiem. Bo mój Bóg jest fajny. Całkiem dobrze mi się z Nim kumpluje, choć kiedyś było tak, że powiedziałam Mu, żeby trzymał się ode mnie z daleka. To było jakiś czas temu. Nie potrafiłam udźwignąć Jego Miłości do mnie. Ale potem postawił na mojej drodze kilku mądrych ludzi, którzy pomogli mi zrozumieć Sens wszystkiego. A w zasadzie nauczyli, że w tych sprawach nie trzeba rozumieć niczego, bo On to rozumie i wie, więc ja nie muszę. I tak ja, która w myśl jednej z przypowieści ojca De Mello, nigdy nie czułam potrzeby bywania w sanktuariach i świętych miejscach, stałam na Placu Świętego Piotra i zanosiłam wszystkie prośby, które przywiozłam ze sobą.

Przemiana - Do grupy uczniów, którzy gorąco pragnęli pójść na pielgrzymkę, Mistrz rzekł: - Weźcie z sobą tę dynię. Jest gorzka. Nie zapomnijcie zanurzyć jej we wszystkich świętych rzekach i wnieść do wszystkich sanktuariów. Kiedy uczniowie powrócili, owoc ugotowano i podano na stół jako święty pokarm. - Dziwne - powiedział złośliwie Mistrz po skosztowaniu dyni - Święta woda i sanktuaria nie uczyniły jej słodką! (o. De Mello)


Bo na rozmowę z Panem każde miejsce jest dobre! Nie jest potrzebny full wypas, cztery gwiazdki i najwyższy standard. Takie moje credo, by ten standard miejsca zamienić na standard i prawdziwość duchowego kontaktu, nie poszukiwać do życia, do bycia, miejsc czterogwiazdkowych. Gwiazdy tworzące Drogę Mleczną dają najlepszy standard na Ziemi.
Nie weszłam do Bazyliki. Pod gołym niebem zanosiłam wszystkie myśli, które przywiozłam. Równie dobrze, mogłam myśleć i rozmawiać z miejsca, z którego zazwyczaj to czynię: z każdego miejsca, w jakim się w danej chwili znajduję.
I wciąż nie rozumiem: dlaczego ja? Ja przecież nie jestem godna...
Ale skoro Ważny Ojciec powiedział mi: On to rozumie i wie, to, po co mi to rozumieć? Wystarczy dziękować, że mogłam prosić i że miałam dla kogo prosić. Bo to znaczy, że mam Przyjaciół i Bliskich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz