Gęste krople krwi kapią w rytm różańcowej modlitwy. Te krople są koloru i wielkości paciorków różańca z drzewa różanego. Takiego samego, jaki przywiozłam kilka dni temu Starej Kobiecie od sióstr Sercanek z Rzymu, z Domu Polskiego Jana Pawła II.
Stara Kobieta niemo prosi o modlitwę. Sama dla siebie już nic uczynić nie może. Jej myśli błądzą pomiędzy dwoma światami. Pomiędzy Życiem i Światłem, które czekają na nią za przesłoną mroku, po prawdziwej stronie życia, a tymi sprawami tu na tej ziemi, które jeszcze zaprzątają jej umysł. Rzadko jej dusza zagląda do ciała spoczywającego na szpitalnym łóżku. Zdarzają się chwile, że powie:
- Ułóż mi te ręczniki w szafie, tam, wiesz, gdzie... - po czym zapadnie w śmiertelne odrętwienie.
Terminy medyczne i diagnozy stawiane przez lekarzy zdają się być przerażające. Ale jeszcze bardziej przerażający jest oddech Starej Kobiety, świadczący o postępującej niewydolności oddechowej. W swoim życiu trzymałam już dłonie moich rodziców, które zlane były tak zimnym potem, jak dłonie Starej Kobiety.
Przesuwam kciukiem po kostkach jej dłoni, by odliczać paciorki różańca po każdej skończonej "zdrowaśce". Koronka leży w szufladzie szpitalnej szafki, ale mój dotyk uspokaja i koi. Już tak nie rozgarnia niespokojnie ręką ciemności ścielącej się przed jej duszą. Nie słyszy mojej modlitwy, bo poruszam tylko ustami, bezgłośnie wznosząc błaganie, ale wyraźnie jest spokojniejsza.
Pytała, czy w Niebie będzie wszystko widziała. Jak gęsta od mroku musiała być jej rzeczywistość? Nigdy się nie uskarżała, więc nigdy się nad tym nie zastanawiałam.
Gęste krople krwi koloru i wielkości paciorków różańca z drzewa różanego kapią jedna za drugą... Gdyby śmierć miała zapach tychże paciorków, jakże pięknie by nam się jawiła...
W Niebie wieczna Agape. Czy ktoś stoi przy Nieba bramie, by otworzyć ją oczekującym?
Powiedział Pan: "Ja jestem drogą i prawdą, i życiem."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz