Stara Kobieta niemo prosi o modlitwę. Sama dla siebie już nic uczynić nie może. Jej myśli błądzą pomiędzy dwoma światami. Pomiędzy Życiem i Światłem, które czekają na nią za przesłoną mroku, po prawdziwej stronie życia, a tymi sprawami tu na tej ziemi, które jeszcze zaprzątają jej umysł. Rzadko jej dusza zagląda do ciała spoczywającego na szpitalnym łóżku. Zdarzają się chwile, że powie:
- Ułóż mi te ręczniki w szafie, tam, wiesz, gdzie... - po czym zapadnie w śmiertelne odrętwienie.
Terminy medyczne i diagnozy stawiane przez lekarzy zdają się być przerażające. Ale jeszcze bardziej przerażający jest oddech Starej Kobiety, świadczący o postępującej niewydolności oddechowej. W swoim życiu trzymałam już dłonie moich rodziców, które zlane były tak zimnym potem, jak dłonie Starej Kobiety.

Pytała, czy w Niebie będzie wszystko widziała. Jak gęsta od mroku musiała być jej rzeczywistość? Nigdy się nie uskarżała, więc nigdy się nad tym nie zastanawiałam.
Gęste krople krwi koloru i wielkości paciorków różańca z drzewa różanego kapią jedna za drugą... Gdyby śmierć miała zapach tychże paciorków, jakże pięknie by nam się jawiła...
W Niebie wieczna Agape. Czy ktoś stoi przy Nieba bramie, by otworzyć ją oczekującym?
Powiedział Pan: "Ja jestem drogą i prawdą, i życiem."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz