MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

piątek, 13 września 2013

Mam w głowie inny świat

Noc na wawelskim wzgórzu


Kiedyś spotkałam się z pewną młodą osobą, która opowiadała mi, że zapisała się na studia licencjackie z grafiki komputerowej, ale po dwóch semestrach musiała z nich zrezygnować. Zainteresowana przebiegiem nauki na renomowanej uczelni na kierunku, który mnie bardzo interesuje, zaczęłam zadawać dociekliwe pytania, by wiedzieć, czym różni się moja nauka wykonywana samodzielnie w domu, od studiów wyższych. Jedyne, czego się dowiedziałam, to to, że dwa semestry minęły studentom na poznawaniu, opanowywaniu i poruszaniu się w najprostszym z prostych programów, który z poważną grafiką nie ma nic wspólnego.
Stwierdziłam, że nic, kompletnie nic nie tracę nie studiując, a ucząc się samodzielnie i niemal błogosławiłam chwilę, w której nie zdecydowałam się wydać kilkuset złotych na kurs grafiki komputerowej. Nastąpił u mnie co prawda przesyt zdobywania nowych umiejętności, ale tym właśnie różni się samodzielne uczenie się od wszelkiego zinstytucjonalizowanego - można zrobić sobie wakacje wtedy, kiedy odczuwa się taką potrzebę.

Pragnienie zwykłego podskoku... ;)


Nie twierdzę, że perfekcyjnie opanowałam programy graficzne (któż opanował przy takich możliwościach programów?). Wiem za to, że grafika - nawet komputerowa - jest sztuką, więc pewnych rzeczy, np. związanych z estetyką, gustem, poczuciem i smakiem nie przeskoczę, bo mam w sobie to, co mam, ale... mam w swoim  dygitalnym portfolio nieco więcej prac niż jeszcze kilka miesięcy temu, które sprawiają mi satysfakcję ;).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz