1. Jeśli twój lekarz (onkolog) wręcza ci wynik badania
cytologicznego i mówi, że przed planowaną operacją usunięcia wszystkiego musimy
poszerzyć diagnostykę, to nawet nie musisz w domu za pomocą Wiki szukać
znaczenia poszczególnych słów i określeń; za to spójrz w oczy lekarzowi i tam
wyczytasz wszystko.
2.
No dobra, nawet jeśli na kolejne badanie
diagnostyczne umawiasz się już na następny dzień i tak czujesz się jakbyś
dostała obuchem w łeb i wieczorem, kiedy nikt nie widzi zaczynasz ryczeć, nie
dlatego, że chcesz się wypłakać, tylko dlatego, że łzy same ci lecą i nie
możesz ich powstrzymać.
3.
Gdy lekarz ci mówi, że pobyt w szpitalu związany
z zabiegiem diagnostycznym potrwa do następnego dnia, no chyba, że byłyby
jakieś komplikacje, (poszerzacie diagnostykę, więc samo to jest wróżbą
komplikacji) bierz pod uwagę tylko drugą wersję, tzn. „no, chyba, że…” i zdecydowanie
weź ze sobą więcej par majtek i piżam.
4.
Przed wejściem na blok operacyjny, zwłaszcza,
gdy to nie jest twój pierwszy zabieg diagnostyczny, ani pierwszy zabieg
operacyjny w ostatnim czasie rozważ, czy nie lepiej byłoby ci wykonać na całym ciele
tatuaż np. piżamy w różyczki czy w inne kwiatki. Zwłaszcza jeśli nie lubisz
świecić golizną przed tłumami ludzi towarzyszącymi ci podczas każdego zabiegu;
oni wszyscy są ubrani, Ty – nie; i to jest największy dyskomfort. Zresztą specyfika
zabiegów ginekologicznych jest inna – kładą ci rozszerzone nogi na koźle i
przywiązują, więc obnażenie wychodzi daleko poza wszelkie granice pojmowania
przyzwoitości.
5.
Kiedy wywożą cię z bloku operacyjnego po
pobraniu wycinków powiedz „do widzenia” z pełną świadomością, że w każdej
chwili tam wrócisz. A wrócisz prędzej niż ci się wydaje i powiedziane przez
pielęgniarkę z bloku na dzień dobry: „Pani znowu tutaj” potraktuj jako objaw
wielkiej serdeczności i tego, że stałaś się rozpoznawalna dla ludzi, którzy
pacjentów oglądają zazwyczaj jednorazowo.
6.
Gdy po zabiegu diagnostycznym przychodzi do
ciebie położna i najsłodszym głosem mówi, „doktor czeka na panią w gabinecie
zabiegowym, chce panią zbadać”, pamiętaj, że to najdalej posunięty eufemizm. Dla pacjentki po pobraniu
wycinków z szyjki nie ma na oddziale gabinetu zabiegowego, jest tylko gabinet wymyślnych
tortur. Kiedy za pierwszym razem wyciągają z ciebie metrowy setan i miałaś
spory krwotok, jest jeszcze spokojnie; nerwowo zaczyna się robić, gdy lekarz
sięga po wziernik i uświadamiasz sobie, że będzie cię badał za pomocą
wziernika, który wkręci w twoją obolało pochwę i rozciągnie ją do granic
wytrzymałości bólowej. To dopiero początek, bo wszystko to robi po to, by obmyć
sobie straszliwie piekącymi płukankami pole badania i stwierdzić, że bez
założenia szwów się nie objedzie; na koniec dezynfekuje badany obszar jeszcze
bardziej piekącymi specyfikami, zakłada kolejny setan i z zatroskaną miną
dziękuje ci za pobyt w „gabinecie zabiegowym” i umawia się z tobą na kolejny
zabieg. Straszysz go, może przestrzegasz, że będziesz krzyczała, więc jeśli lekarz
jest mężczyzną, proponuje ci znieczulenie ogólne. Nie umiem powiedzieć, czy
lekarz kobieta jest równie podatna. Dobrze jest, kiedy wracasz na salę, by nie
było na niej nikogo z rodziny, bo jak zobaczą, jak obolała wróciłaś (wracasz
przecież z sali tortur), to będą się martwić jeszcze bardziej; przecież i tak
martwią się już do granic szaleństwa.
Pamiętaj, że im bliżej jest zakończenia krwotoków
i lekarz zadowolony jest z efektów podjętych działań (zszycia miejsc pobranych
wycinków), tym tragiczniejsze są twoje pobyty w tzw. „gabinecie zabiegowym”.
Już nawet wyjęcie setana, który, gdy wchodzi jest pakułem napełnionym środkiem przeciwkrwotocznym, a gdy wychodzi
przybiera formę tasiemki z postrzępionej gazy długości mniej więcej jednego metra
i którą lekarz wyciąga z ciebie jak wstążkę z postrzępionymi brzegami, której
każda niteczka przyschła do twoich wewnętrznych ran i trzeba ją oderwać, to
wtedy zaczyna się prawdziwa jazda. A wziernik i te piekące płyny dopiero przed
tobą, a nóg tym razem nikt ci nie przywiązał…
7.
Kiedy leżysz pod kroplówką, którą podawane są
leki hemostatyczne i sterydy i musisz skorzystać z ubikacji (a musisz – wlewają w
ciebie płyny) i o ile umiesz sobie zablokować kroplówkę (to każdy umie), zdjąć
worek z wieszaka i jesteś na siłach sama dojść do łazienki, to możesz.
Natomiast po powrocie z łazienki zawsze, ale to zawsze wezwij dzwonkiem położną,
by uregulowała ci przepływ płynu, bo sama puścisz kroplówkę na maksa i
przyprawisz się prawie o palpitację
mózgu, z której będą cię musieli wyciągać lekami o odwrotnym działaniu, niż te
podane w kroplówce.
8.
Przyzwyczaj się do wielobarwności płynów
wylewających się z twojego wnętrza. Raz będą zgniłozielone, innym razem
krwistoczerwone, by stać się przeźroczystymi surowiczymi. Lekarz i tak nad
wszystkimi kręci głową z dezaprobatą. Jeszcze nie wiem, ale przychodzi chyba
kiedyś taki dzień, w którym przestaje się z ciebie lać.
9.
Przyzwyczaj się do tego, że każdy lekarz i
położna wchodząca do twojej sali na pewno za każdym razem będzie chciała, byś zsunęła
majtki. Po wyjściu ze szpitala będziesz musiała odwyknąć od tego, by przed
każdym je ściągać i rozkładać nogi.
10.
Kiedy nad twoim szpitalnym łóżkiem zbierają się
zatroskani najbliżsi i przyjaciele, a tobie nie chce się pić, to znaczy, że
jeszcze nie jest tak źle jak im się wydaje.
I tak na koniec. Zapomnij o
wszystkich fazach , które określili psychologowie, przez które musi ponoć
przejść każdy, kto zetknie się z diagnozą (nawet z podejrzeniem diagnozy)
takiej jak ty. I zapomnij o przywiązaniu do wszystkich, których wymarzyłaś i
wszystkich, których urodziłaś ze swojej krwi i kości oraz o tych, którzy
wymarzyli ciebie – przecież ani ci wszyscy ludzie, ani marzenia nie należą do
ciebie. Zapomnij o wszystkich miejscach, które kochasz, do których czujesz się
przywiązana, albo czujesz, że one związały się z tobą. Nic na tej ziemi nie
jest twoje, prócz drogi, którą już pokonałaś i która wciąż jeszcze jest przed
tobą.
Przyjmij wyciągniętą dłoń od ludzi, którzy
wcześniej skasowali cię z listy swoich znajomych, a - być może na wieść o twojej chorobie –
wyciągnęli tę dłoń do ciebie z powrotem, bo potrzebują pojednania z tobą.
Odwołaj wszystkie swoje wcześniejsze złości i uprzedzenia do ludzi i miejsc, do
których się uprzedziłaś i sama wyciągnij do nich swoją rękę, otwórz serce.
Możesz płakać; na pewno będziesz płakać, bo
łzy lecą niepohamowanie w najbardziej nieprzewidzianych momentach. Choć w
zasadzie nic jeszcze nie jest przesądzone, możesz liczyć na cud, bo cuda się
zdarzają. Tylko pamiętaj, że ograniczoność naszego ludzkiego pojmowania każdego
dnia pomija tysiące małych i wielkich cudów dziejących się w nas i obok nas i
nie potrafi rozeznać, co tak naprawdę jest cudem. Możesz się buntować. Jeszcze
możesz wszystko.
Ale zamiast tego powiedz, najlepiej nocą, w
ciemności, powiedz Mu: Jezu Chryste, cała jestem Twoja. Zrób ze mną, co tylko
chcesz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz