MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Jak wybrałam się do spa

Nie wiem co strzeliło do głowy Mężczyźnie, Który Kiedyś Był Chłopcem, że na urodziny podarował mi karnet do spa. Nie dość, że w ostatnich miesiącach co i rusz się przed kimś obnażam przed, w trakcie i po moich rozlicznych operacjach, których wszakże nie koniec, to zafundował mi kilka dodatkowych rozbieranych sesji w spa! Nie jestem typową kobietą! Chodzę w spodniach i treckingowych butach! Jedyną spódnicę jaką mam to ta od munduru harcerskiego! Do fryzjera chodzę z musu! Nie mam żadnych kosmetyków i tym samym kosmetyczki. W wannie siedzę krócej niż Mężczyzna, Który Kiedyś Był Chłopcem myje zęby! I co jeszcze mam powiedzieć na dowód tego, że nie marzę o wizytach w spa?
Ale poszłam. 
Skądinąd wiedziałam, że zabiegi mają trwać po godzinie. Pani, poprosiwszy bym się rozebrała łącznie z majtkami (!), nałożyła mi jakieś pilingujące klajstry na ciało, owszem, było sympatycznie i przyjemnie podczas nakładania, bo lubię myzianie, ale zdecydowanie wolę w wykonaniu Mężczyzny, Który Kiedyś Był Chłopcem. Po nałożeniu klajstrów pani powiedziała, żebym weszła pod prysznic, by zmyć drapiące drobinki i wyszła z gabinetu. Dość długo stałam pod prysznicem, bo po myzianiu stanowił nieziemską przyjemność, wyszłam i na łóżku zobaczyłam nowy ręcznik złożony w kosteczkę całkiem tak samo, jak zastałam swój, gdy przyszłam. Położyłam się obok niego i rozpoczęłam oczekiwanie na panią. Pani nie wraca. Mija jakiś czas i nic się nie zmienia. Spojrzałam na zegarek: upłynęło zaledwie pół godziny od mojego wejścia do gabinetu. Ale pani nie ma i nie ma. Doszłam do wniosku, że to już koniec zabiegu, zwłaszcza, że nowy ręcznik sugerował mi wyraźnie oczekiwanie na nową klientkę, więc zeszłam z łóżka i z ociąganiem ubrałam się. Założyłam wszystko łącznie z polarem i moimi butami treckingowymi (umówione byłyśmy z Paseczkiem na kolejny spacer wałami tym razem nad Dunajcem) i już miałam złapać za klamkę, gdy drzwi się otworzyły i ujrzałam w nich panią. Nie wiem, która z nas była bardziej zdumiona... 
Zaś wieczorem nie wiedziałam czy się kąpać, czy może nie, by przetrzymać na sobie jak najdłużej drogie specyfiki kosmetyczne, jednak siła przyzwyczajenia zwyciężyła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz