MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 19 lipca 2012

Czas niedokonany



Przygotowania do tej wyprawy trwają już od dłuższego czasu. Ma to być główna wakacyjna wyprawa naszej paczki. Planujemy zboczyć nieco z naszego wytyczonego szlaku wiodącego przez Koronę Gór Polski i chcemy zahaczyć o Karpaty Wschodnie.
Ponieważ z naszej - rodzinnej strony - wszystko uzależnione jest od tego, czy Mężczyzna, Który Kiedyś Był Chłopcem dostanie urlop - o czym dowie się dopiero dzień przed wyjazdem - toteż wszystko się może zdarzyć, albo może nie stać się nic. Przez ponad ćwierć wieku wspólnego życia trochę przywykłam do tego, że niewiele można zaplanować, a trochę (!) się wkurzam. Nikt nie zaprzeczy, że i tak ze wszystkiego, co się w życiu robi, najpiękniejsze i najbardziej ekscytujące są plany, toteż planujemy wielką wyprawę. Nie da się pojechać nigdzie bez zaplanowania, cóż dopiero w krainę, o której sami mieszkańcy mówią, że jest dzika? Musieliśmy przyswoić sobie wiele terminów i zapoznać się z tamtejszą rzeczywistością, ponieważ wybieramy się do serca Huculszczyzny.
Tajemniczo i niemal magicznie brzmią nazwy: Czarnohora, Gorgany, Howerla, Pop Iwan itp. Howerla jest najwyższym szczytem w paśmie Czarnohory i liczy 2061 m n.p.m. :D. Pop Iwan jest nieco niższy, ale tylko ociupinkę, bo również wyrósł ponad 2000 m n.p.m. W okularach, ze szkłem powiększającym pochyleni nad mapą szukaliśmy obydwóch szczytów i zastanawialiśmy się dlaczego kupiliśmy mapę, na której nic nie widać? Wnet nasza paczka będzie obchodzić 200 lat, więc trzeba by zacząć zamawiać mapy zdecydowanie większe ;).
Piękne zdjęcia z wypraw w Karpaty Wschodnie można znaleźć w internecie. Już tylko oglądając je można zakochać się w tym zakątku świata. Zdjęcia często okraszone są tekstami. Czasem są to artykuły na profesjonalnych portalach internetowych, czasem teksty na prywatnych blogach, jednak niezależnie czy autor jest dziennikarzem bądź literatem, czy też nie, każdy z tekstów w tle ma oczarowanie i niejednokrotnie wielką pasję piszącego ku Huculszczyźnie i Karpatom Wschodnim. I to one dają tym tekstom to coś, co sprawia, że czytelnika pochłaniają i przenoszą w klimat stworzony z Hucułów i Czarnohory. 
We mnie osobiście wyzwolił się wielki głód dotknięcia owej ziemi, która jest bliźniaczo podobna do naszych Bieszczadów. I myślę, że niezależnie od tego, czy dane nam będzie w tym roku spełnić marzenia, które się w nas obudziły, czy nie, to z pewnością kiedyś stanę na tej ziemi. Bo czas ma to do siebie, że się zawsze dokonuje.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz