MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

piątek, 15 listopada 2013

...na ile nas sprawdzono.

Czas, który miał przeznaczenie, przeszedł już swoją granicę. Teraz wystaje gdzieś poza i boi się, że spadnie w przepaść, bo poza kresem krawędzi nie ma już żadnej przestrzeni, na której mógłby się zatrzymać. Lęk odczuwany przez czas z każdą upływającą godziną przenosi się na mnie i teraz marzę już tylko o tym, by przespać dzielącą mnie odległość od chwili, która jest wyznaczona. Prócz codzienności, nie ma już nic, co pozwoliłoby zaczepić się myślom i uciec w jakiekolwiek sensowne działanie, poza lepieniem pierogów i rozmrażaniem lodówki. Wraz z czasem kurczy się ilość tych, którzy coś znaczyli. Znaczyli na przykład różnicę pomiędzy codziennością, a niezwykłością. I to on -przeklęty i zarazem błogosławiony czas - uwidocznił, że sami znaczyli tyle, co nic. Egoizm i pycha nakarmiły najwierniejszych do rozpuku. Powiedziałam: nie mogę udawać, że jest dobrze, kiedy wszystko wkoło mówi, że jest bardzo źle. Nasłuchuję więc, kiedy nastąpi wielkie buuum - wtedy uleci powietrze z nadymanych ja wszystkich byłych. W moim świecie aż roi się od pustych cokołów, na których niegdyś stali ludzie, którym ofiarowywałam ciepłe myśli, jak rękawiczki w zimowy dzień. I siebie, jak głodnemu chleb na myśli. Więc myśli pozostały samotne - ogołocone jak listopadowe drzewa. Odarte z bólu, który zadany po raz wtóry nie ranił już tak głęboko, jak za pierwszym cięciem. Dominuje tęsknota. Za tym, co przed, nie za tym, co za mną. Z uczuciem, które podnosi usilne próby wydostania się na powierzchnię - z lękiem. Lękiem przed bólem samotności w bólu, w świecie pełnym pustych cokołów, drzew bez liści, późnojesiennej szarugi i nieba zaciągniętego chmurami w kolorze stali.
Trudną mi pozwoliłeś wybrać drogę, Boże.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz