MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Bartne i Magura, czyli Beskid Niski

Planując rano dzisiejszy dzień Mężczyzna, Który Kiedyś Był Chłopcem wskazał na Beskid Niski i Magurę Małastowską.
Mieszkamy w mieście, które leży u granic Beskidu Sądeckiego z Beskidem Niskim. Powiat ziemski obejmuje w swych granicach aż trzy Beskidy: Wyspowy, Sądecki i Niski. Dwa z nich zamieszkiwali kiedyś Łemkowie. Słynny w świecie Nikifor Krynicki (Epifaniusz Drowniak) jest najlepszą wizytówką łemkowszczyzny i Beskidu Sądeckiego oraz Niskiego.
Beskid Sądecki ze swoimi pasmami Radziejowej i Jaworzyny Krynickiej znany jest i odwiedzany przez rzesze turystów. Przez mieszkańców ukochany. Bo jakżeby inaczej.

Magura Wątkowska widziana ze szlaku od strony Bartnego
Beskid Niski jawi się zapomnianym światem. Mieszkańcom krwawią jeszcze rany zadane dawno temu, podczas akcji Wisła. Wedle relacji naocznego świadka tamtych wydarzeń, rodowitego Łemka, kustosza Muzeum - Cerkwi w Bartnem, wielu wysiedlonych powróciło do swojego świata, który dla nas jest końcem naszego świata (w sensie, że dalej nie ma już nic).
Rozpościerające się łąki, które, jak w żadnym z Beskidów, służą bydłu za pastwiska, ograniczają tylko lasy, porastające niewysokie wzgórza. Pięknie ogranicza Beskid Niski, widziany od strony Bartnego w kierunku zachodnim, Magura Wątkowska. Jest owa Magura szerokim masywem leżącym na terenie najmłodszego Parku Narodowego w Polsce. Wspólnie z D. i D. przemierzaliśmy czerwony szlak, usiłując dotrzeć na szczyt Magury, ale brakło nam niestety czasu. Bardzo dobrze, że brakło nam czasu, bo w związku z tym szybko wrócimy na ścieżki Beskidu Niskiego.

Błotne kałuże na czerwonym szlaku w Beskidzie Niskim
Beskid Niski można zamiennie nazwać Beskidem Mokrym, albo wręcz Bagiennym. Grzęźliśmy w błotnych kałużach, które niejednokrotnie wciągały nas w swoją pułapkę, udając, że wcale ich nie ma na łące, przez którą wytyczono szlak. Gdy już wyłoniła się kałuża, czy wręcz bajoro, to wabiły niezwyczajnym kolorem wody. Po powierzchni tych kałuż i bajor uwijały się nartniki, posiadające umiejętność biegania po wodzie. Staliśmy i patrzyliśmy zafascynowani tym widowiskiem, bo nartników były niezliczone ilości i poruszały się w szalonym tempie.
Wycieczka w Beskid Niski nie zostanie zapomniana,
gdy się kto na szlak wybierze w sandałach
I nie dlatego szlaki Beskidu Niskiego są mokre, że lato mamy wyjątkowo deszczowe w tym roku. Odwiedziłam niegdyś już Beskid Niski i takim bagnistym go właśnie zapamiętałam. Może fakt ten  sprawia, że jest to najdzikszy z Beskidów i tak bardzo omijany przez turystów? A nie powinni turyści omijać tego przepięknego zakątka Karpat. Taka przygoda z ubłoconymi, przemoczonymi butami dodaje kolorytu wędrówce i stwarza, że wycieczka nie zostanie zapomniana. Zwłaszcza, gdy się kto w Beskid Niski wybierze w sandałach...
Poza tym jak okiem sięgnąć, nie widać w Beskidzie Niskim domów, ulic i tego, co nazywamy współczesną cywilizacją.


Przydrożne kamienne krzyże prawosławne
Dla ludzi pragnących wyciszenia i oddalenia od świata Beskid Niski jest najlepszym zakątkiem do zniknięcia i nabrania energii od niezmąconej działaniem człowieka przyrody. Cisza Beskidu Niskiego przepełniona jest odgłosami ptactwa i niczym poza tym. No, uważny wędrowiec usłyszy jeszcze słowa Mistrza Jerzego (Harasymowicza) zawieszone pomiędzy błękitem nieba a kopułami cerkwi, ale ta zdolność dostępna dla nielicznych raczej.
Przy drogach, które asfaltem zalane zostały w niepamiętnych czasach i już wyzbyły się tego asfaltu niemal całkowicie, stoją kamienne krzyże prawosławne. Cerkwiom - starym i nowym - towarzyszą  cmentarze, które od zwykłej polany odróżniają się lasem takich właśnie kamiennych prawosławnych krzyży.


Chyża chata, jako przykład zabudowy łemkowskiej w Bartnem
Niezliczone ilości chyżych chat, zadziwiają turystę, jakby rejon Bartnego był jednym wielkim skansenem wsi łemkowskiej. Na szlaku zaś co rusz widoczne są ślady po spalonych kilkadziesiąt lat temu domostwach wysiedlonych mieszkańców. Świadczą o tym zdziczałe sady na leśnej polanie oraz miejsce po chyżej chacie porosłe krzewami jeżyn. Jeżyny lubią rosnąć na miejscach, w których kiedyś stały domostwa, takie, w których człowiek mieszkał pod jednym dachem ze zwierzętami domowymi. Bo chyże chaty to rodzaj zabudowań drewnianych - podzielonych na część mieszkalną dla ludzi i oborę i stajnię dla zwierząt, ze strychem pod wysokim spadzistym dachem, zamienionym w stodołę.

Przy cerkwi w Bartnem,
która pełni rolę muzeum
Wyjątkowo piękny był dzisiaj dzień na wędrówkę po Beskidzie Niskim, w szczególności po jego sercu - Magurskim Parku Narodowym. Kustosz Cerkwi w Bartnem, jako naoczny świadek Akcji "Wisła" przekazał nam wiele interesujących faktów dotyczących tamtych wydarzeń. Opowiadał o czasach minionych i zburzonym świecie z wielką nostalgią dziecka wypędzonego z krainy szczęśliwości. Bo dzieckiem był, gdy nocą do domu wtargnęli obcy i lufami karabinów wycelowanymi w wytrąconych z marzeń sennych sprawiedliwych ludzi i ciężkimi buciorami zdeptali czystość i niewinność życia, które od tamtej pory stało się rajem utraconym.
W owej cerkwi zamienionej na muzeum można wejść za ikonostas  do prezbiterium, najświętszego miejsca cerkwi i poznać tajemnicę tego miejsca wyznaczonego tylko dla księdza prawosławnego, oraz, w nielicznych przypadkach, dla mężczyzn. Noworodki płci męskiej mogą być i są chrzczone w prezbiterium, dziewczynki tylko przed ikonostasem przy anałojczyku.
W prezbiterium przebywa sam Bóg, więc zrozumiałe, że gonić tam wszyscy, jak przeciąg, nie mogą.
Długo można by słuchać kustosza, który w swej relacji raz jest małym chłopcem, to znów młodym chłopakiem wychowującym się na ziemiach odzyskanych, by za chwilę stać się młodym mężczyzną, któremu udało się wrócić na ojcowiznę, by na powrót stać się człowiekiem-historią, z bogatą opowieścią, której koniecznie trzeba wysłuchać.

Krowy na drodze w Bartnem
 Na dzień dobry i na do widzenia niecodzienny widok: krowy przemierzające drogę, która wyzbyła się niemal całkowicie asfaltu. Gospodarz niosący w ręku akumulator, który podpina do elektrycznego pastucha i pies asystujący temu niezwykłemu korowodowi. Gospodarz skory do rozmowy, co rzadko się zdarza w dzisiejszym zabieganym świecie. Krowy ryczące, jakby się witały z każdym człowiekiem spotkanym po drodze i chciały wymienić ploteczki. A Mężczyzna, Który Kiedyś Był Chłopcem biegnąc po łące tryskającej świeżą zielenią, wołał: "Jaka świeża, zielona trawa. Jakbym był koniem, to bym tylko ją jadł." Ubawiliśmy się po pachy! Niektórzy ubłocili się po pachy!

Interfejs do rzeczywistości, jak głosi napis na tabliczce

I pod bacówką w Bartnem niespodzianka: interfejs do rzeczywistości. Niezwykły teleport, do obsługi którego zostałam wydelegowana, by kliknąć na klawiaturze, poruszać myszką i pomóc nam uwierzyć, że świat, który zastaliśmy w Beskidzie Niskim naprawdę istnieje i nie jest wytworem tylko naszej zbiorowej, czteroosobowej wyobraźni. Pozostali uczestnicy dzisiejszej błotnej wycieczki zgodnie uznali, że jestem najlepszym majstrem od takiej sztuki.



My mogliśmy uznać ten świat za fantasmagorię, ale Mistrz Jerzy nie mógł się mylić:

W górach jest wszystko co kocham


W górach jest wszystko co kocham
Wszystkie wiersze są w bukach
Zawsze kiedy tam wracam
Biorą mnie klony za wnuka


Zawsze kiedy tam wracam
Siedzę na ławce z księżycem
I szumią brzóz kropidła
Dalekie miasta są niczem


Ja się tu urodziłem w piśmie
Ja wszystko górom zapisałem czarnym
Ja jeden znam tylko Synaj
na lasce jałowca wsparty


I czerwień kalin jak cyrylica
I na trombitach jesieni głosi bór
Że jedna jest tylko mądrość
Dzieło zdjęte z gór







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz