Gdyby mi ktoś, kiedy byłam w przedszkolu, powiedział, że za
blisko pół wieku szpinak będzie tym, co najmilej będzie dotykać moich zmysłów
związanych z konsumpcją, to bym go wtedy tym szpinakiem opluła. Dziś mogę
podzielić się zieloną potrawą z przyjacielem. Wrogowi nie oddam.
Choć wrogów nie szukam i zawsze wolę się z niepewnej
sytuacji wycofać w myśl zasady: z głupim się nie zadawaj; sprowadzi cię
do swojego poziomu i powali doświadczeniem, to jednak niektórzy
ludzie tak bardzo się proszą, by powiedzieć im, co się o nich myśli, że
zdarzyło się, iż dałam się sprowokować. Oczywiście zrobiłam to na moim
poziomie. Efekt był taki, że do delikwenta to i tak nie dotarło, bo nie
zrozumiał przesłania, a ja znalazłam się w brzydko zwanym stanie odczuwania, czyli w stanie tzw. "kaca moralnego". W celu leczenia niemiłego uczucia stosowałam
lekarstwo w postaci przemyśleń, co by było, gdybym na wszelkie złowrogie
przejawy stosowane wobec mnie odpowiadała stosownym obuchem znajdującym się w
lustrzanym odbiciu? Wniosek moich przemyśleń był oczywiście jeden. Ale to
wcale nie znaczy, że kiedyś nie włożę dłoni w lustrzaną taflę i nie sięgnę
bo tę broń, która pomimo moich dotychczasowych wniosków może okazać się
obosieczną, bo przecież każdy kij ma dwa końce. Póki
co z nikim, kto nie dojrzał do spożywania tego wspaniałego warzywa jakim jest
szpinak, nie podzielę się nim, wręcz będę traktowała jak wroga chcącego mnie
opluć.
I niech to będzie jedyny "kac moralny", który trawi moje wnętrze. ;)
I niech to będzie jedyny "kac moralny", który trawi moje wnętrze. ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz