Był jeden z pierwszych dni września, lato nabrało
dojrzałości, a nam drogę przecięła jesień. Gdzieś tam, na ziemi sandomierskiej,
blisko Małopolskiego Przełomu Wisły szeroki pas rozciągającego się leniwie
krajobrazu w jednym i drugim miejscu przybrał barwy złotej jesieni.
Wszystko było w tej podróży niesamowite, więc i te widoki zdały się naturalne i
dopiero, gdy świat znowu powrócił do lata, ocknęłam się oszołomiona. Można
było, jadąc, wjechać i wyjechać z jesieni jak gdyby nigdy nic! Gdzieś tam, przy
bocznej drodze obelisk. To miejscowość na Wyżynie Sandomierskiej - Konary,
gdzie w maju 1915 roku rozegrała się krwawa bitwa formujących się Legionów
Polskich. Dalej, w Klimontowie piękny kościół podominikański z
charakterystyczną kopułą w sklepieniu. Autentyczny barok. Wnet miało się
okazać, że jesteśmy na Szlaku Barokowym, który w tym miejscu zazębiał się ze
Świętokrzyskim Szlakiem Literackim. W Klimontowie przyszedł na świat i wychował
się Bruno Jasieński - poeta, przedstawiciel futuryzmu. Wnet mieliśmy znaleźć
się na Szlaku Lubelskiego Renesansu... Tymczasem dojechaliśmy do Opatowa. Województwo
świętokrzyskie, ziemia sandomierska, Lubelszczyzna - to wszystko Małopolska.
Niezwykła. O Opatowie, o jego kolegiacie, nie umiałabym opowiedzieć słowem.
Kolegiata św. Marcina jest niezwykle piękna. Wszystkim przeprowadzającym
współcześnie remonty, udało się zachować jej historyczne piękno. Tam się gotyk
wzniósł na romańszczyźnie, delikatnie wdarł się barok, nie niszcząc ani
jednego, ani drugiego, a potem już tylko mądre gospodarowanie. Dlatego
najlepiej, by obraz w tym wypadku zastąpił słowa. Jest prezentacja zdjęć i jest
przekierowanie do albumu ze zdjęciamia, jeśli ktoś woli w ciszy... (Jak zwykle
na tej stronie, po kliknięciu na zdjęcie poniżej nastąpi przekierowanie).
Kolegiata w Opatowie, Opatów w ogóle - OBOWIĄZKOWY!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz