Dumni ze sportowców, jak zdobędą mistrzostwo świata, to
wszyscy potrafią być. A mnie, w takich sytuacjach, przypomina się pewien epizod z
czasów, kiedy przyszła mistrzyni chodziła do szkoły. Wciąż upokarzano ją na
lekcjach, mówiąc: „Zdecyduj się: albo się uczysz, albo grasz! Niedostateczny!”.
Bardzo pod górkę miała ta dzielna dziewczynka. Nie miała specjalnych inklinacji
do nauki, ale nie była też osłem. Bez problemu mogłabym i wtedy, i dzisiaj
wskazać inne koleżanki z klasy, które do tej szkoły się nie nadawały. Ona –
owszem. Tylko postawiła na to, w czym czuła, że jest najlepsza. Grała w
drużynie; sport zespołowy. Była mistrzynią Polski i w grupie juniorów, a potem,
w kategorii dorosłych już w kadrze
narodowej, z drużyną sięgnęły po najwyższe laury.
I TERAZ CLOU PROGRAMU!
Po wielu, wielu latach, gdy medale pokryła patyna czasu, z
ust nauczycieli rozmawiających w kuluarach jakiegoś wydarzenia, w którym brałam
udział – tak, tych samych nauczycieli, co upokarzali, tępili, stawiali oceny
niedostateczne, nie wykazywali się żadnym zrozumieniem dla jej pasji, którą
przerodziła w zwycięstwo nad sobą i dla innych (żeby mogli być dumni jak
wszyscy dzisiaj) – usłyszałam słodziak: „To ONA, Mistrzyni! Nasza absolwentka,
nie pamiętasz, przecież chodziła wtedy i wtedy do klasy, taka zdolna uczennica”.
Składam hołd każdemu, kto mozoli się i trudzi w doskonaleniu
swoich umiejętności i możliwości. Kto pod wiatr idzie w kierunku własnego
rozwoju, realizuje pasje i zainteresowania, choć niekoniecznie zostanie
mistrzem świata. Wystarczy, że pokona własne niedoskonałości i słabości.
Składam hołd mojej koleżance. Zawsze wiedziała, co jest w
życiu najważniejsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz