2/7
1. Dzisiejszą poranną kawę wypiłam w towarzystwie Sołżenicyna, a właściwie jego pacjentów i lekarzy z oddziału chorych na raka. Wszyscyśmy się zmieścili na hamaku – huśtawce na balkonie i nikomu nie było ciasno. Myślałam, że Sołżenicyn to taki ściśle polityczny, a on równie egzystencjalny. Np. taki cytacik: „A skąd pani wie, (…) w którym miejscu na ziemi będzie pani szczęśliwa, a w którym nie? Czy ktokolwiek jest w stanie to przewidzieć?”. Myślę, że się z nim zaprzyjaźnię.
2. Wieczorem raczyłam podniebienie kwasem chlebowym, który z wojaży pod wschodnią granicę przywieźli nam ci, co tam byli.
3. Po 17 latach bez bólu mogłam rozpamiętywać rocznicę śmierci Mojej Mamy, więc robiłam to od pierwszej chwili, w której znalazły mnie moje myśli, gdy się obudziłam. Że na śniadanie chciała wtedy grysik, zaraz potem kawę, żeby się wzmocnić; opowiadała o sznurówkach, które na Krzychowych butach były niesforne i wciąż się włóczyły za jego nogami, kiedy zaczął chodzić do szkoły. Że trzymałam ją za rękę, kiedy przyszedł po nią ten osławiony anielski orszak. Że potem, wieczorem w swoim domu czułam się jak zamknięta w dźwiękoszczelnym, ciemnym i zionącym pustką pomieszczeniu i w głowie mi huczało i dudniło, bo miałam wrażenie, jakby się świat skończył… i że to wszystko już nie boli. I, że jest radość w tym, że ona jest już tam.
4. … o kurczę! Nie może być punktu czwartego . A napisałabym, że odkryłam na koncie wielką kasę (wielką jak na zbyt dużo dni do wypłaty ;) ).
1. Dzisiejszą poranną kawę wypiłam w towarzystwie Sołżenicyna, a właściwie jego pacjentów i lekarzy z oddziału chorych na raka. Wszyscyśmy się zmieścili na hamaku – huśtawce na balkonie i nikomu nie było ciasno. Myślałam, że Sołżenicyn to taki ściśle polityczny, a on równie egzystencjalny. Np. taki cytacik: „A skąd pani wie, (…) w którym miejscu na ziemi będzie pani szczęśliwa, a w którym nie? Czy ktokolwiek jest w stanie to przewidzieć?”. Myślę, że się z nim zaprzyjaźnię.
2. Wieczorem raczyłam podniebienie kwasem chlebowym, który z wojaży pod wschodnią granicę przywieźli nam ci, co tam byli.
3. Po 17 latach bez bólu mogłam rozpamiętywać rocznicę śmierci Mojej Mamy, więc robiłam to od pierwszej chwili, w której znalazły mnie moje myśli, gdy się obudziłam. Że na śniadanie chciała wtedy grysik, zaraz potem kawę, żeby się wzmocnić; opowiadała o sznurówkach, które na Krzychowych butach były niesforne i wciąż się włóczyły za jego nogami, kiedy zaczął chodzić do szkoły. Że trzymałam ją za rękę, kiedy przyszedł po nią ten osławiony anielski orszak. Że potem, wieczorem w swoim domu czułam się jak zamknięta w dźwiękoszczelnym, ciemnym i zionącym pustką pomieszczeniu i w głowie mi huczało i dudniło, bo miałam wrażenie, jakby się świat skończył… i że to wszystko już nie boli. I, że jest radość w tym, że ona jest już tam.
4. … o kurczę! Nie może być punktu czwartego . A napisałabym, że odkryłam na koncie wielką kasę (wielką jak na zbyt dużo dni do wypłaty ;) ).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz