Jeszcze podczas wakacji zdarzyły się te szczęśliwe chwile,
kiedy mogłam być babcią na wyciągnięcie rąk, na bliskość i kleistość całusów i
miękkość przytulania. Okazało się, że bycie babcią to bardzo trudne zadanie.
Szczególnie dla kolan. Dobrze, że Doktor nie pytał, jak to zrobiłam, a tylko
zauważył, że zepsułam jedyną najlepszą część mojego kolana, zalecił wybić sobie
z głowy wszelkie górskie wyprawy, obiecując, że jesień będzie piękna, więc
zdążę i "zapuszkował" moją nogę na 4 tygodnie w ortezę (2 tygodnie
trwało zanim po tym, jak huśtałam Mniejszego Brata na kolanach dotarłam do
Doktora; nie mogłam stanąć na nodze, więc prawie nie stawałam, zakładałam
zmrożone okłady żelowe i myślałam, że mi "przejdzie").
Kiedy przyszedł obiecany czas końca wyroku, cieplutka orteza
wprost z mojej nogi trafiła na nogę Dużej Małej Dziewczynki. Zaś ja, po
powrocie do domu, rozpoczęłam uruchamianie nogi. Rehebilitację czworogłowego,
jak kto woli. Rower. Piłki. Taśmy. Poduszki sensoryczne. Stymulacja rzepki.
Ćwiczenia izometryczne (te mogłam wykonywać przez cały czas). Trochę PNF.
Ćwiczenie propriocepcji.
Pierwsza próba pedałowania na kompletnie wyluzowanym
rowerze. Był tak "zwolniony", że jechał nie tyle po równym, co chyba
nawet w dół. I ból porównywalny do bólu, jakby mi łamano kolano. Płacz.
Propriocepcja z piłką (dużą). Niemoc i ból. Znowu płacz. Taśma - ból. Bez
płaczu ale z pojękiwaniem. Wszystko porównywalne do łamania kołem.
Propriocepcja na poduszce sensorycznej - drżenie wszystkich mięśni nogi
uniemożliwiające wytrzymanie dłużej niż niespełna 0,5 minuty.
Tak było we środę i potem. Dzisiaj rower sprawiał mi już
przyjemność, podciągnęłam nieco na plus (zrobiłam pod górę). Propriocepcja z
dużą piłką dla jednej nogi wciąż niewykonalna; na dwie nogi ze zdecydowanie
mniejszym bólem. Taśma przy kilku pierwszych ruchach bez bólu; ból pojawił się
po kilkunastu powtórzeniach. Poduszki sensoryczne wymęczyłam dość długo, zanim
one zmęczyły i wprawiły w drżenie mięśnie mojej nogi podczas kolejnych ćwiczeń
czucia głębokiego. Czwarty dzień i takie sukcesy! Czuję się jak olimpijczyk
przygotowujący się do sięgnięcia po zwycięstwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz