MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 9 stycznia 2012

Wartościowanie

Zastanawia mnie, jaka to siła kieruje ludźmi, którzy krytykują dzieło pana Jurka Owsiaka i doszukują się zła w jego działalności, działalności Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i wszelakich Fundacji, które współpracują z tym wielkim dziełem dzielenia dobra. Niewątpliwą zasługą dwudziestoletniej działalności pana Owsiaka i WOŚP jest uświadomienie ludziom, że pomaganie chorym jest wielce przyjemne i pożyteczne. A i że pomoc innym jest niezbędna i konieczna. Można się równocześnie i samemu nieźle zabawić, i podzielić tym, co się ma. Można się nieco uszlachetnić. Wiele można zyskać dla siebie pomagając innym. Lecz słowo pomoc w tym dziele, jest słowem kluczowym. Niektórzy dzielą się swoją bezinteresowną pracą, będąc wolontariuszami. Wolontariuszem przy każdej akcji charytatywnej jest się nie tylko w dzień, kiedy trwa zbiórka do puszek. Praca całego sztabu zaczyna się niewyobrażalnie długo przed terminem akcji, a kończy się jeszcze później.
Nigdy nie angażowałam się w prace WOŚP, ale wykonuję mnóstwo pracy w wolontariacie, także charytatywnej, więc jestem w stanie przewidzieć konieczność pracy całego sztabu ludzi zaangażowanego w to konkretne, "Owsiakowe", dzieło ratowania życia innym.
Przecież logicznym jest fakt, że część zebranych pieniędzy musi zostać "przejedzona". Nie da się inaczej. To również wiem z autopsji. Głośny sprzeciw wyraża chyba ktoś, kto nigdy nie brał udziału w podobnych działaniach. Albo obłudnik. Wielka skala działania, to i więcej "przejedzonych" pieniędzy. Poza tym od samego początku oprawą Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy były koncerty, zabawy i "światełko do nieba".
O demokracji sprzed 20 lat nie można nawet powiedzieć, że była raczkująca. (Nawet dzisiaj nie przyrównałabym jej do takiego stanu... ale to opowieść z innej beczki  - w politykę nie mieszam się z założenia.) I w tej rodzącej się demokracji pan Owsiak miał taki, a nie inny pomysł na zbudzenie świadomości społecznej w kwestii konieczności pomagania chorym dzieciom. Z huczną zabawą,  telewizją, kamerami, koncertami, czyli jednym wielkim festynem. Że zbyt hucznie? Może, gdyby było bez tej fety, to wielu by nie usłyszało?
I wielka chwała Panu Owsiakowi za jego pomysł na zbudzenie świadomości mas. Inni mają swój pomysł na pomaganie. I pomagają. Lecz nie sami. Porywają społeczeństwo do pomocy. Nikt nie jest w stanie sam dokonać wielkiego dzieła.
Może owocem zbudzenia tej świadomości społecznej i ciężkiej pracy nad tym, by świadomość owa nie zasnęła, jest dzisiejsza krytyka i porównywanie do innych organizacji charytatywnych, wyliczanie kosztów działalności, kosztów imprez, poddawanie w wątpliwość przetargów sprzętu; że ten z tamtym spokrewniony, tamten zaś spowinowacony... Wartościowanie, że są lepsi (czyt. tańsi w "obsłudze"), a po co powielać dzieło innych, skoro inni robią to dobrze i skuteczne... Być może to jest właśnie cena, jaką ludzie zaangażowani w dzieło Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy ruszenia serc innych, muszą zapłacić za swój pomysł na bycie Człowiekiem.

Działając społecznie po trosze znam tę cenę. W skali super mikro w stosunku do ceny, jaką płaci pan Owsiak i "jego ludzie".
Jedno małe "ale". Przecież naszej wartości nie mierzy się krytyką, jaką mamy w stosunku do innych. Naszą wartość mierzy się wielkością naszych czynów!
Pomagajmy więc. Wszak możemy dać kawałek naszego serca do wielu skarbonek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz