MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 30 września 2012

Bo to przecież Polska

Znajoma przyjaciół znalazłszy się kiedyś na imprezie dla rodziny i przyjaciół tychże, poczęła zachwalać swój status obywatelski w USA. Wyjechała już jako osoba dorosła i od początku przebywała w Stanach legalnie. Wyszła za mąż, urodziła dzieci, które obecnie są w wieku szkolnym i wiedzie szczęśliwe życie rodzinne. Szczęście jej zwielokrotnia fakt zamieszkiwania w USA, które w przeciwieństwie do Polski, są krajem, którego polityka nastawiona jest przede wszystkim na dobro obywatela; przepisy stosuje się w odniesieniu do człowieka, a nie odwrotnie jak to jest w Polsce, na każdym kroku czynione są ułatwienia, by ludziom żyło się beztrosko i bezproblemowo - mówiła.
- Nigdy w życiu nie wróciłabym się do Polski, by spędzać tu życie jako osoba dorosła - deklarowała. - Nie umiem tego wyjaśnić, ale ten kraj nie nadaje się do normalnego funkcjonowania. Na każdym kroku utrudnienia, ograniczenia, wręcz odczuwalny brak wolności i swobody...

***

Moja Osobista Siostra, która wyjechała do USA również po ukończeniu studiów, przy każdym pobycie  w Polsce strasznie narzeka na funkcjonujące w społeczeństwie od czasów poprzedniego ustroju utarte schematy i marazm ludzi, którzy nie wiedzą, jak się z nich wyzwolić... Denerwuje ją, że w sklepie wciąż żądają od niej drobnych, że ekspedientki nie nadskakują, że samochód przed przejściem dla pieszych się nie zatrzymał, że na lotnisku same utrudnienia: a to złe komunikaty, a to niedoinformowanie służb naziemnych, zła praca tych i tamtych, niekompetentni ludzie poddający się ślepo przepisom sformułowanym chyba specjalnie, by sprawiać obywatelowi same problemy... itd. itp.
- Tu wszystko musi być takie, bo to przecież Polska - mówi niejednokrotnie w złości i bezsilności.

***

Kiedy sytuacja na imieninach u przyjaciół rozwinęła się na tyle, że przeszliśmy do wspólnego śpiewu, a miał kto śpiewać, znajoma przyjaciół kończyła właśnie zdanie, w którym zaznajamiała nas z teorią wolności i swobody, która tak naprawdę ogranicza jej swobodę.
Siostra gospodarza, której zdarzyło się w życiu popełnić kilka występów estradowych na rodzimej scenie w naszym mieście przeszła do aktorskiego wykonania piosenki sądeckiego autora tekstów i muzyki "Wróć do Sącza".  Zrobiło się cicho jak makiem zasiał. Pamiętaliśmy, jak śpiewaliśmy przy harcerskich ogniskach tę piosenkę. Wyzwoliły się w nas wspomnienia beztroskich lat przepełnionych młodzieńczymi marzeniami. Szczególnie, że wszyscyśmy byli wzruszeni tym wykonaniem. Głos brzmiał pewnie i zdecydowanie przyprawiając nas o ciarki i dławienie wewnątrz. Cóż dopiero znajoma przyjaciół? Wybiegła z głośnym szlochem do kuchni i długo nie mogła się uspokoić. Gonił ją komentarz, któregoś z gości:
- No i tu się kończy mit wspaniałej Ameryki.



Wróć do Sącza

Piszesz listy, patrzysz w okna obcych domów,
Twoja szansa z wolna staję się przegrana.
Chociaż niby sympatycznie jest na ogół,
Smutna jest ta Ziemia Obiecana.
     Wróć do Sącza, wróć nad Dunajec - przywitaj się z Jagiełłą.
     Trochę łez wylałeś w oddali, przeszło, minęło.
     Wróć do Sącza, nad Kamienicę. Pozbieraj na Plantach liście,
     Odwiedź sądeckie ulice, a także nas! - oczywiście.
Gdy zobaczysz, że twe karty diabeł rozdał,
Kiedy stracisz wszystkie asy i atuty
Nie desperuj, karta zawsze się odwraca
Rzuć to wszystko i do swego miasta wracaj!
     Wróć do Sącza, wróć nad Dunajec - przywitaj się z Jagiełłą.

     Trochę łez wylałeś w oddali, przeszło, minęło.
     Wróć do Sącza, nad Kamienicę. Pozbieraj na Plantach liście,
     Odwiedź sądeckie ulice, a także nas! - oczywiście..  (Marek Górszczyk)

***

Kiedy Moja Osobista Siostra opowiadała mi przez komunikator internetowy o perypetiach, jakie wraz z rodziną miała na lotniskach polskich podczas powrotu do USA, jeszcze do tamtej chwili była rozemocjonowana i nie potrafiła powstrzymywać się od komentarzy w stylu: "Bo to przecież Polska". Przy czym komentarze owe zastępowały chyba wszystkie znaki przestankowe w jej opowieści. 
W momencie, w którym sama już była znużona tą relacją przeszła na inną nutę:
- Tak tęsknimy do polskiego pieczywa, do tych serków i jogurtów, każdy o innym smaku... Tu też są jogurty i serki, bułki itp. ale wszystko ma jednakowy smak...
Tu cię mam! - pomyślałam sobie.
- A no bo skoro chce się jadać serki każdy o innym smaku, pyszne chrupiące bułeczki o smaku bułki, popijać jogurtem truskawkowym, brzoskwiniowym, czy innym, to niestety, ale trzeba poddać się wszystkim tym obowiązującym przepisom i prawu, które jest tak wrednie ustanowione na przekór poszczególnemu obywatelowi... - powiedziałam.

Tak sobie przypomniałam i postanowiłam podzielić się ze wszystkimi malkontentami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz