MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

środa, 14 grudnia 2011

Błogosławiona matka - kalendarz adwentowy

"Bóg pozwolił mi w spokoju trwać przy mojej kochanej córeczce, mogłam ją przeprowadzić, prosząc wszystkich świętych o pomoc. Po godzinie drugiej po południu zaczęły sinieć jej palce, czasu zostawało niewiele. 
(...) Po kilku minutach 16 marca 2010 roku o 17.03 w naszej obecności odeszła moja ukochana córeczka Igusia.          
 (...) Przyjęłam to jako odpowiedź Boga: taka była Jego wola i dziękuję Mu, że dał mi tyle siły, abym mogła to przyjąć, pozbywając się wszelkich wątpliwości. Mała, delikatna osóbka, w której drzemał wielki duch, która zmieniła nasze spojrzenie na świat, dała nam świadectwo wielkiej wiary i wytrwałości, kiedy wydawało się, że cierpienie człowieka miażdży. Ogromny ból fizyczny i psychiczny spowodowany chorobą i zawiedzioną miłością młodzieńczą to po ludzku wielki dramat, jednak tak naprawdę to cierpienie wyniosło ją na szczyty Bożej miłości. Dziękuję Bogu, że pozwolił mi jej towarzyszyć w ostatniej drodze do Pana. Wiedziałam, że jest już gotowa na spotkanie z Panem, setki osób wspierały nas modlitwą przez cały ten czas, kiedy zostaliśmy poddani niecodziennej próbie, grupa modlitewna Ojca Pio, chorzy na mukowiscydozę i przyjaciele nieustannie przysyłali SMS-y z zapewnieniem o modlitwie. Ja z kolei całe nasze cierpienie ofiarowywałam głównie w intencji chorych na mukowiscydozę, ale i wielu ludzi, którzy przychodzili mi na myśl, zaprzyjaźnionych księży i ludzi, którzy nas od lat wspierają. Wiem, że bez wsparcia modlitewnego innych i własnego zawierzenia całej naszej rodziny Bogu, jak i orędownictwa Ojca Pio i Jana Pawła II, których codziennie prosiłam o pomoc, nie dalibyśmy rady przejść przez tę drogę z taką ufnością. Dziękuję Bogu, że dał nam cieszyć się naszą córką, że daje nam siłę, aby nie rozpaczać, ale iść do przodu, wierząc, że ona swoje życie wygrała. My nadal każdego dnia musimy podejmować na nowo wysiłek, a czas pokaże, na ile zdamy swój egzamin wytrwałości w wierze i czy bieg, w którym uczestniczymy, zostanie uwieńczony wieńcem zwycięstwa. Tymczasem staramy się żyć, w sercu i myślach obecna jest cały czas Iga, radosna i uśmiechnięta. Czerpiemy siłę ze wspaniałych chwil, które nam darowała, i niezachwianej wiary, że teraz naprawdę jest szczęśliwa. Są oczywiście łzy tęsknoty — normalny odruch człowieka — ale jest i łaska Pana, który nas prowadzi. Proszę Boga, byśmy jako rodzina doszli do celu i przetrwali wszelkie próby, jakie nas jeszcze czekają. Ja nadal walczę o lepsze warunki leczenia dla chorych, mając przy sobie kolejnego orędownika, jakim jest moja kochana córeczka."

Fragmenty książki, której pomogłam powstać "Moje życie jest cudem - dzienniki Igi Hedwig - wspomnienia najbliższych", jako świadectwo na dziś: "A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi." 

Jutro w Miejskim Ośrodku Kultury odbędzie się wieczór promujący książkę.

Książkę można nabyć tutaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz