MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 26 lipca 2011

Jazda na koniec świata

Mądrości ludowe przekazywane z ust bezzębnych staruszków niejednokrotnie są iloczynem głupoty przemieszanej z mądrością i doświadczenia. Są tak proste i logiczne, że słuchając ich mam wrażenie, że to wryty we mnie archetyp myślenia, ale nigdy potem nie jestem w stanie ich powtórzyć.
Przez całą godzinę dzisiejszej mojej podróży Doliną Kamienicy, tą samą Doliną, co to rozdziela Beskid Niski i Sądecki, słuchałam mądrości na temat końca świata i wszelkich przepowiadań. Bezzębni staruszkowie zazwyczaj są przygłusi, więc muszą mówić głośno. Dla pozostałych podróżnych nie ma innej rady - trzeba ich słuchać. (Nie pozwoliłabym sobie na utratę tak cennych informacji poprzez odizolowanie się od świata zewnętrznego nałożeniem słuchawek i włączeniem muzyki z telefonu. Co to, to nie.) Długo, więc toczyła się wymiana informacji i wiedzy na temat różnych scenariuszy na koniec świata. I tych fraz przytoczyć nie potrafię. Od razu w myślach żałowałam, że obok nie siedzi Mężczyzna, Który Kiedyś Był Chłopcem - chłonie wszystkie informacje dotyczące katastroficznej wizji przyszłości. A dzisiejsi bezzębni staruszkowie tryskali wiedzą o kataklizmach czekających ludzkość, jeśli ta się nie opamięta. Padło nawet stwierdzenie, że na opamiętanie już i tak za późno, bo machina gniewu Bożego i sprawiedliwości Boskiej już ruszyła, to i powstrzymać jej nic nie zdoła. Ludzie po prostu lekceważyli sobie wszelkie przestrogi. A mogli się w porę opamiętać!
Co i rusz wtrącane były informacje na temat kosiarek - do zboża i trawy. Promocji i okazji kupna taniej, bo zimą.
- A mówili panie, że  ocieplenie klimatu idzie, a tu każde lato coraz to zimniejsze. Widział kto kiedy takie lato, jak to?
- Ano, dobrze pani, żem zdążył pokosić przedtem, bo teraz to nic by z tego nie było.
- A to wam się udało z tą promocją kosiarki - wtrąciła bezzębna staruszka po wysłuchaniu opowieści o zaletach i kosiarki, i promocji. - I nie słyszał pan o tym staruszku z Ameryki, co to przepowiadał koniec świata na ten rok? Kiedysi to miało być w maju, albo w czerwcu. No, w telewizji przecie mówili i w radiu. Dzieciom w szkole nagadali, to się dzieciska bały, do domu przychodziły wystraszone.
- Pani, moja żona to jest stabilna kobieta i ona się takimi bzdurami nie zajmuje. To i dzieci się nigdy nie zajmowały. I ich dzieci też nie. U nas się o takich rzeczach w domu nie mówi. Ale pani, żeby pani wiedziała, że dawniej to ludzie znali wszystkie przepowiednie. I zaraz po wojnie Amerykanie je od Polaków kupili i oni teraz żyją wedle tych przepowiedni. Dlatego tak im się dobrze powodzi. Bo żyją zgodnie z tymi przepowiedniami, co to je od Polaków kupili!
- Co pan powiesz?
Nastąpiło krótkie milczenie. Myślałam, że posnęli.
- A pani to myśli, że jakiś człowiek może przepowiedzieć koniec świata i Panu Bogu w Jego planach namieszać? - kontynuował ten sam bezzębny staruszek do bezzębnej staruszki - Przecież koniec świata to przyjdzie  znienacka i nawet nikt nie będzie wiedział kiedy, bo Pan Bóg to już sobie swoje plany sam zrealizuje.
- No. Dobrze przynajmniej, że te drogi robią. Bo to dziurawe było?! Teraz się będzie jechało...

Na koniec świata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz