MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

sobota, 1 lutego 2014

Jestem jak motyl przesadnie zmęczony

Najchętniej bym zasnęła. Po to, by przeczekać. Jeszcze nie wiem, czy bardziej do dnia operacji, czy bardziej do otrzymania wyniku. Jak donosi osoba uwierzytelniona i upoważniona do donoszenia wycinek był trudny do zbadania na miejscu i w teczce histopatologa pojechał do Krakowa, do odczytu na lepszym sprzęcie. Wyciągnęłam z tego dwa wnioski, ale może całkiem błędne. Wnioski stawiają skrajne tezy: po pierwsze, że nie jest to wielki zajzajer, po drugie, że nie można powiedzieć, że go w ogóle nie ma. Obie skrajności byłyby proste do zbadania. Pewnie dlatego lepiej bym zasnęła, bo we śnie się śni, nie myśli. Przecież w swoim życiu nie pozwalam sobie na niemyślenie. Za to z lubością oddaję się we władanie snom.
Jestem śmiertelnie zmęczona. Cokolwiek robię zmęczenie ogarnia mnie od palców stóp, po czubek głowy. Najbardziej zalęgło się w głowie. Nie mogę myśleć, ani wykonywać najprostszych czynności.
Ponieważ doszły mnie słuchy, że osoby czytające "Praktyczny poradnik pacjentki oddziału ginekologii onkologicznej"..."  wpadły w popłoch i wielki niepokój, chciałabym wydać oświadczenie.
Niniejszym oświadczam, że z założenia tekst miał być humorystyczny i w części wypunktowanej tak na pewno należy go odbierać. Wszystko, co napisałam jest prawdą, ale nie tragiczną, choć bolesną. Nie omieszkałam nawet Doktorowi powiedzieć o tym, jaka nazwa powinna widnieć na drzwiach "gabinetu zabiegowego". Mówiłam mu to oczywiście podczas ostatniego badania, gdy siedziałam na tym fotelu na luzie, bo nie bolało (aż tak). Doktor się zdziwił i zapytał: "Aż tak?", a ja powiedziałam: "A nawet bardziej.". Mój lekarz prowadzący jest wspaniałym Człowiekiem, z tych co się pisze z wielkiej litery. Zaś oddział, na którym leżałam, wymarzonym oddziałem szpitalnym, lepszym nawet od tych z Leśnej Góry. Troska, zaangażowanie, pomoc, sympatia, empatia, uśmiech, dobre traktowanie to tylko nieliczne pozytywy całego personelu medycznego i niemedycznego oddziału. Aż się wierzyć nie chce, że to jeden z oddziałów sądeckiego szpitala.
Dlatego proszę Czytelników, by nie wpadali w panikę. Było przykro, nie powiem, że nie. Ale nie z winy człowieka! Za Andrzejem Grabowskim powiem: "Ja wam mówię jest dobrze, jest dobrze, jest dobrze, ale nie najgorzej jest...". Bo, gdy pojawia się cień choroby nowotworowej jest, jak jest "ale nie najgorzej jest...". Zapewniam. I oświadczam. Zdecydowanie gorzej jest, gdy ten cień pada na kogoś bliskiego.


Zmieniłabym słowo "alkohol", na "narkoza" ;). Kto, jak kto, ale ja nie wiem, jak jest po alkoholu. Za to po dwóch narkozach, dwa dni z rzędu jest się jak motyl, przesadnie zmęczonym...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz