MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 25 lutego 2014

Sen, który za wcześnie się skończył

Nocą, we śnie jak złodziej, przyszło pragnienie, które zerwało tamy. W klamrach snu, zaledwie zasnęłam i zanim się przebudziłam, złożyło na mych ustach pocałunki. Te same, które składa od niepamiętnych czasów, wzniecając gorączkę zmysłów. Już prawie o nim zapomniałam, tak dawno nie zakradało się do moich snów. Na dzień obezwładniło tęsknotą i szczególnym rodzajem nostalgii. Może za tłustym czwartkiem, a może za Obidzą. Na pewno za snem, który nie powinien się był tak szybko skończyć. Tłusty czwartek będzie w czwartek, a Obidza w sobotę; czas płynie nieprzerwanie. Epoki przemijają. Stale coś kończy się bezpowrotnie. Żal mi Ukraińców, bo teraz zderzą się z rzeczywistością bardziej bolesną, niż wydarzenia na Majdanie. Nie wiedzą jeszcze, że nie ma na świecie wolności, za którą przelali krew. Może jednak świat jest większą ułudą, niż sny, które przychodzą i odchodzą niezależnie od naszej woli? Przecież sny mają ciągłość i narrację. Czasem dziwaczną i swawolną, jak w "Bestiarium" Różyckiego, ale przecież się dzieją i powracają.
Ja ciągle o czymś śnię. Ot, choćby o tym pocałunku, który w sobie znanym cyklu powrotów sen składa na mych ustach. Choć przecież we śnie usta nie są ustami, tylko myślą. Więc sen całuje moje myśli. I jest to raczej dotyk, niż pocałunek. Sen dotyka moich myśli. Delikatnie i z czułością. Dlatego nie powinien się był skończyć. Powinien trwać, by wygładzić wszystkie myśli rozwichrzone i bolące.

To dziś był ten dzień, po śnie, który się był za wcześnie skończył, kiedy łzy płynęły jak wody z przerwanej tamy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz