MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

środa, 12 lutego 2014

W tłusty czwartek

Zaledwie przed południem ustaliłyśmy z Paseczkiem, kiedy jest tłusty czwartek, a po południu okazało się, że trzeba go będzie przenieść o tydzień do przodu. Za to zdążymy z zimowym wyjściem na Obidzę. Nikt nam nie wierzy, że wyjdziemy. Ale przecież zawsze możemy wyjechać. Tylko po co, przecież chcemy wyjść?
Skoro już przyszedł wynik i jestem nawet po wizycie u doktora, mogłam przestać zbierać diamenty, które od blisko dwóch tygodni zbierałam online. Zbierałam je dla zabicia czasu. Gdyż nazbyt długo uczono mnie cierpliwości. Nie była to na szczęście trudna nauka. Jakoś wszyscy wokół wykazywali się większą niecierpliwością niż ja sama. I jeszcze wmawiali mi, że to ja się denerwuję, niecierpliwię i boję.
Jednak szkoda tego tłustego czwartku i pączków, których wtedy nie zjem. Moja operacja może się odbyć tylko w czwartek. Bo w czwartki jest na miejscu histopatolog, a doktor nie zrobi operacji bez śródoperacyjnego badania histopatologicznego. Bo ponoć, pomimo dobrego wyniku, moja szyjka jest wielce podejrzana, a że w medycynie niczego nie można stwierdzić na sto procent, doktor woli mieć histopatologa do dyspozycji podczas operacji. Ciekawam tylko, czy jest to dodatkowa osoba do całego towarzystwa na sali operacyjnej, czy raczej siedzi sobie w zaciszu laboratorium i nie muszę jeszcze przed histopatologiem świecić golizną. Ten dylemat mi będzie bardziej spędzał sen z oczu podczas oczekiwania na operację, niż cokolwiek innego.
Przeczytałam dokładny opis operacji, która mnie tym razem czeka. Moja Mama zawsze dziwiła się, że gdy dostaję coś do ręki, od razu to rozkręcam i sprawdzam co jest w środku. Tak było od najwcześniejszego dzieciństwa. Nic więc dziwnego, że i w tym przypadku musiałam zdobyć wiedzę na temat czekającej mnie operacji, zwłaszcza, że tym razem będę pod narkozą. Zaś dziś doktor przedstawił mi plan swoich działań względem mojej zużytej i chorej kobiecości. Kiedy podczas USG TV pokazywał mi na monitorze wielką jak pięść cystę na jednym z jajników, stwierdziłam głośno: jakie to szczęście, że nie spotkało mnie to w wieku dwudziestu lat, kiedy przede mną był czas rodzenia dzieci. Doktor nie powiedział, co sobie o mnie pomyślał. Za to powiedział, że spróbuje uratować drugi jajnik, by z kolei uratować mnie przed sztucznymi hormonami - między innymi dlatego jest mu potrzebny histopatolog podczas operacji i badanie śródoperacyjne.
Kiedy więc będziecie jeść pączki i chrust w tłusty czwartek, zjedzcie z apetytem i za mnie. Bo jednak tydzień wcześniej nie będą tak smakowały...







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz