MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

sobota, 15 lutego 2014

Dziedzictwo

Od Bożego Narodzenia każdą noc rozświetla motyl, który ma skrzydła z kolorowych szkiełek. Kiedy Ja Byłam Małą Dziewczynką, z towarzyszami mojego dzieciństwa wyławialiśmy z Małej Rzeczki takie szkiełka. Nie mogliśmy przeciąć nimi dziecięcych paluszków, ponieważ woda wygładziła je tak, że nie kaleczyły. Przykładaliśmy je do oka i patrzyliśmy na świat. W końcu zapanowała era kalejdoskopów. Do dzisiaj zdaje mi się, że ten kupiony w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych jest niedościgłym wzorem dla obecnych dziecięcych zabawek. Na letniej łące łapaliśmy motyle... Obecnie każda noc jest pełna kolorowych szkiełek, motyli i wielkiego zadziwienia. Kalejdoskopem są przeżyte dni, minione chwile, obraz budują wspomnienia.
O Moim Ojcu, w czasach, kiedy nazywaliśmy go Tańcia, Moja Mama zwykła mówić, że jest ciekawy wszelkich nowinek technicznych. Podobno w latach pięćdziesiątych, jako pierwsi mieszkańcy naszego osiedla mieli w domu telewizor. Niewątpliwie swoją ciekawość świata zaspokajał wykonując zawód dziennikarza. Pamiętam początek lat dziewięćdziesiątych, kiedy Mój Ojciec pełniąc obowiązki rzecznika ZUS-u i współpracując jednocześnie z lokalnymi dziennikami, nosił w kieszeni dyskietkę do komputera zamiast swojego dziennikarskiego notatnika i stosów papierów. Młodzież nie wie zapewne dzisiaj czym była dyskietka - to taki prototyp pendrive'a o minimalnej pojemności. Miałam wtedy małe dzieci i byłam lata świetlne od komputera. Podziwiałam go za to, że potrafił opanować bestię i miałam mgliste przekonanie, że mnie to się nigdy nie uda, bo... i tu miałam sto tysięcy wymówek usprawiedliwiających mój strach przed niepowodzeniem, które było moim udziałem przy pierwszym kontakcie z jakimś zamierzchłym komputerem w połowie lat osiemdziesiątych.
Chociaż Mój Ojciec nigdy nie potrafił "grzebać" przy sprzęcie, zawsze  był na bieżąco z nowościami, zaopatrywał w nie dom i Moja Mama wyrażając swoje zdanie na temat jego zainteresowań nowinkami technicznymi nauczyła nas szacunku do jego pasji.
W obecnym wieku rozwój techniki nabrał niebywałej prędkości, chyba nikt nie jest w stanie nadążyć za wszystkimi nowościami, zwłaszcza, że wiele z nich produkowanych jest dla zwiększenia koniunktury, napędzania koła sprzedaży. Ja jednak jestem nieodrodną córką swojego ojca i uwielbiam wszelkie nowości, interesują mnie nowe technologie (z tych, które mnie interesują, gdyż znów nie sposób nadążyć za wszystkimi). Siedząc w fotelu trzymam na kolanach komputer jak Mój Ojciec niegdyś gazety. Czasem łapię się na tym, że komputer jest zamknięty a moja dłoń na nim po prostu leży. Tak samo, jak dłoń Mojego Ojca, kiedy był w agonii, leżała na gazecie, i jego palce drżąc delikatnie muskały szmatławy papier dziennika, i przy każdej próbie wyjęcia gazet spod pokrytej pergaminową skórą dłoni, robił się niespokojny. Lubię mieć swój komputer co najmniej w zasięgu wzroku, tak jak Mój Ojciec zawsze miał pióro w kieszeni. I, jak Mój Ojciec nikomu nie pozwalał pisać swoim piórem, tak ja nie znoszę, gdy ktoś korzysta z mojego komputera. To samo z telefonem. Choć bardzo długo nie miałam telefonu mobilnego, obecnie nie rozstaję się z nim w żadnej sytuacji. Lubię go mieć przy sobie. I lubię, by był z różnymi bajerami.
Dlatego bardzo mnie wkurza, gdy moje przywiązanie do współczesnych narzędzi pracy jest obiektem kpin najbliższych, tudzież innych.  Boli niezrozumienie i brak tolerancji. Zwłaszcza, że niejednokrotnie miarą porównań korzystania z tych narzędzi jest czyjaś małostkowość, a punktem wyjścia czyjeś zainteresowania, a raczej ich brak. Każdy człowiek jest inny, inność tworzy różnorodność. I chociaż Maleńka Wnuczka marzy o tym, by okazało się, że byłam mistrzynią baletu (za co skłonna jest mi nadać tytuł superbohaterki, pod warunkiem, że przekażę jej tę sztukę), ja zdecydowanie czuję się mistrzynią klawiatury. Nie mam w skarbcu dzieciństwa baletek, ani "tutu", mam za to stos pamiętników pisanych od najwcześniejszych lat. O ile Maleńka Wnuczka jest zbyt mała, by zrozumieć, to jednak cały szereg ludzi dużych powinien wiedzieć, że pasja człowieka - rzecz święta.


Np. rok samodzielnej pracy nad grafiką komputerową owocuje tak:






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz