MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 17 lutego 2014

Prawo serii

Kilka dni temu Duża Mała Dziewczynka oznajmiła, że boli ją wątroba. Yhmmm - pomyślałam - taka mała i wątroba! -  ale głośno nie skomentowałam i rozpoczęłam obserwację. Moje obserwacje jednak na nic się zdają, bo wciąż żywy w pamięci jest przypadek, gdy DMDz chodziła cztery miesiące z awulsyjnym złamaniem kolca biodrowego, a moje obserwacje szły fałszywym tropem. Po prostu Duża Mała Dziewczynka ma bardzo wysoki próg odporności na ból.
Wczoraj komunikaty o bólu wątroby pojawiały się natarczywie. Koniec ferii - świtało mi w głowie, gdyż jestem zdroworozsądkową matką. Co prawda po owym czteromiesięcznym chodzeniu ze złamanym biodrem obiecałam na zimne dmuchać, ale myśli związane z unikaniem szkoły zawsze kiełkują w głowie. Pierwszego dnia szkoły, czyli dzisiaj, było kilka SMS-ów o treści "boli coraz bardziej" lecz taki tekst Duża Mała Dziewczynka ma chyba standardowo w telefonie, bo stale ją coś boli (ostatnio na ten przykład rzepka, która znów była wypadła ze swojego miejsca w kolanie). Jednak kiedy moje dziecko wróciło ze szkoły przestraszyłam się - tak źle wyglądało. Wcześniej wydedukowałam, że jeśli ją boli, to najpewniej wyrostek, a ból po prostu promieniuje i dlatego odczuwa go w okolicach wątroby. Z godziny na godzinę stan się pogarszał, więc przed wieczorem postanowiliśmy udać się do szpitala. Do sądeckiego szpitala. Z SOR-u odesłano nas do ambulatorium opieki całodobowej. Na szczęście nie było tam wiele osób, a właściwie Duża Mała Dziewczynka była pierwszym pacjentem pediatrycznym, tylko lekarka zaczęła przyjmować z opóźnieniem. Przyjęła nas po to, by skierować na SOR. No, tam było aż czarno od oczekujących pacjentów. Lokalny horror. Chirurg na SORze, gdy tylko zobaczył Dużą Małą Dziewczynkę, a już w szczególności gdy ją zbadał, bezdyskusyjnie skierował i przyjął na oddział chirurgii dzieci z podejrzeniem zapalenia wyrostka robaczkowego. Na oddziale chirurg dziecięcy wykonał w końcu badanie USG, bo aż do tego etapu wszystkie badania były robione fizykalnie, na czuja. Badanie wykazało, że wyrostek nie jest operacyjny, ale jak doktor stwierdził, nie znaczy to, że za kilka godzin sytuacja się nie zmieni i być może trzeba będzie operować. Stwierdził ponadto, że Duża Mała Dziewczynka ma jakiś poważny problem z przydatkami, coś pękło (jej samej podczas badania powiedział, że ma krwiaka na jajniku) ale na szczęście nie ma płynu w otrzewnej.
Oczywiście została w szpitalu. Wzięli od nas zgodę na zabieg operacyjny, podłączyli kroplówki... A ja się zastanawiam, jakie to prawo, jakiej serii???

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz